czwartek, 31 maja 2018

Przeczytane w maju

W tym miesiącu tylko dwie książki.

Paula Hawkins "Zapisane w wodzie"
Piewrszą książkę tej autorki "Dziewczyna z pociągu" mam na półce i uważam za trochę przereklamowaną. Drugiej nie zamierzałam już kupować, ale wypożyczyć i przeczytać to chętnie.


Udało mi się ja przeczytać w wyjątkowym miejscu - w schronisku na Markowych Szczawinach. Spędzaliśmy tam aż 4 dni, a ponieważ ta historia kobiet i Topieliska o wiele bardziej mnie wciągnęła, wystarczyło, żeby dociągnąć do końca.


Druga przeczytana w maju książka to "Psy" Allana Strattona.
To historia kilkuletniego chłopca, który wraz z matką ciągle ucieka przed ojcem sadystą. Po kolejnej przeprowadzce zamieszkują stary, opuszczony dom na wsi. Cameron nie może się odnaleźć w nowm środowisku. Na dodatek okazuje się, że farma skrywa mroczne tajemnice, a chłopiec zaczyna widzieć ducha.
Szczerze mówiąc, gdybym wcześniej znała dokładną tematykę książki, chyba bym się na nią nie skusiła. Ale okazała się świetną, nietuzinkową lekturą.


Książki zgłaszam do wyzwań: WyPożyczone oraz Dziecięce poczytania Bonusowe,

poniedziałek, 28 maja 2018

Trochę historii dla malucha

Zainteresowania moich chłopców są bardzo różnorodne: sport, przyroda, turystyka, książki, trochę matematyka. Co jakiś czas za sprawą ciekawych zabawek czy lektur pojawiają się nowe, takie na chwilę: kosmos, roboty, chemia. A ostatnio padło na historię.

Młody nie jest jakimś wielkim fanem tego przedmiotu. Najbardziej interesuje go historia II Wojny Światowej - czyta książki na ten temat, swego czasu dokładnie analizował kalendarium Powstania Warszawskiego. Zaczął też oglądać "Koronę królów" więc dynastia Piastów też nie jest mu obca.
Mały jak to Mały co jakiś czas pyta: jak było kiedyś, ile to lat temu. Też ogląda "Koronę królów", więc wie, że świat nie zawsze wyglądał tak samo. W odpowiedzi na te jego pytania babcia zaopatrzyła nas w fajną serię niewielkich książeczek "Dawniej i dziś" wydawnictwa Media Rodzina. Serię firmuje Mądra Mysz, ale choć książeczki z cyklu "Mam przyjaciela..." nie przypadły mi do gustu (w przeciwieństwie do chłopaków - obaj je uwielbiają) to te są całkiem fajne.


Pierwsza z nich "Dawniej i dziś. Jak żyły dzieci przed stu laty, a jak żyją dzisiaj" to porównanie życia dwóch rodzin mieszkających w mieście. Książeczka ma fajne rozkładane strony co nam się bardzo podobało.


Druga "W gospodarstwie dawniej i dziś" pokazuje nam jak orano w epoce kamiennej, jakie zwierzęta hodowano w średniowieczu, jak działał pierwszy zmechanizowany pług. Małemu bardzo podobał się fakt, że na każdej stronie znajduje się informacja z datą: 6000 lat temu..., 150 lat temu...

Trzecia "Pojazdy dawniej i dziś" to przegląd czterech kółek od tych z epoki kamienia łupanego do tych współczesnych. Mały zachwycony.

Idąc tropem historii znaleźliśmy w naszej wiejskiej bibliotece istną perełkę.


"Dwór dla dzieci" to wyjątkowa książka, która pokazuje wnętrza XX-wiecznego dworu wiejskiego. Oprowadza nas po nim mała myszka Jaś Ogonek, który poszukuje dla siebie odpowiedniego lokum. Dzięki niej, a także dzięki niezwykle rozmownym przedmiotom codziennego użytku dzieci dowiadują się jak wyglądało życie mieszkańców takiego dworku. Zaglądamy do kuchni, buduaru, biblioteki, dosłownie wszędzie. My czytając ją przypominaliśmy sobie wnętrza pałacyków, które niedawno odwiedziliśmy: w Jedlince i w Pszczynie, przez co książka stała się dla Małego jeszcze ciekawsza.

Zgłaszam ją do wyzwań: WyPożyczone oraz Dziecięce poczytania Bonusowe,

wtorek, 8 maja 2018

Matematyka w plenerze czyli czy kamień może być kwadratowy

Majówkę spędziliśmy oczywiście w górach - ale o tym będzie osobny wpis.
Chodząc po górskich ścieżkach cały czas miałam w głowie zaproszenie Buby z Bajdocji do projektu Matematyka w plenerze.
Wiedziałam, że przyroda sama podsunie mi jakieś ciekawe pomysły do zrealizowania i rzeczywiście.


 Idąc tą ścieżka widziałam nie kamienie a figury geometryczne.

Na postoju zagraliśmy z Małym w szybką grę.

Stań na kwadracie!

Wskocz na trójkąt!


Poszukaj prostokąta!


Zdjęcia nie pokazują może zbyt wiele, ale zabawę mieliśmy niezłą.


To nasz pierwszy, ale na pewno nie ostatni wpis w ramach projektu Matematyka w plenerze.


Dzień Ptaków w Śląskim ZOO

Czas tak szybko leci, że czasem za nim nie nadążam.
Nasza kolejna wycieczka do ZOO odbyła się 7 kwietnia czyli już miesiąc temu.
Tym razem obchodziliśmy Dzień Ptaków, tym razem we trójkę i tym razem pogoda dopisała.


Na początku Młody wziął udział w konkursie ornitologicznym przygotowanym dla młodzieży. Dzięki temu zarówno on jak i ja jako opiekun mieliśmy darmowy wstęp do ZOO.  Niestety pytania konkursowe okazały sie trudniejsze niż przypuszczalismy, Młody nie odniósł sukcesu, ale myślę że w głowie pozostało mu wiele ciekawych informacji o polskich ptakach.
W przygotowaniach do konkursu pomagały mu oczywiście książki:


Graliśmy też w gry powycinane z książek mojego dzieciństwa "Razem ze słonkiem"



No ale cóż - nie udało się - mówi się trudno. Pognaliśmy na grę terenową. Tym razem pytania dotyczyły gatunków ptaków, które wpisywaliśmy do krzyżówki. Dla mnie i Młodego nie były trudne, ale Mały musiał trochę pogłówkować, żeby odgadnąć o jakiego ptaszka chodzi. Kiedy poznaliśmy już hasło końcowe zdobyliśmy kolejną pieczątkę do indeksu i drugą pamiątkową odznakę. Mały wziął też udział w mini zajęciach przygotowanych dla najmłodszych: podziwiał ptasie jaja i gniazda, zastanawiał się, które ptaki odlatują na zimę do ciepłych krajów. A na koniec poszliśmy poszaleć do Parku Linowego, który znajduje się na terenie ZOO.

Czekamy na kolejne spotkanie w ZOO. A w temat ptaków idealnie wpasowali się ostatnio ciocia z wujkiem przywożąc Małemu te oto niezwykłą książkę.


poniedziałek, 7 maja 2018

Tappi - przyjaciel najmłodszych

Cały kwiecień upłynął nam na czytaniu książek o Tappim. Mały już wcześniej znał tego sympatycznego wikinga. W naszym domu od dawna goszczą książki o przyjaciołach z Szepczącego Lasu. Jednak kiedy Mały wypatrzył na bibliotecznych półkach dwie kolejne, nie mogliśmy się oprzeć, by nie zacząć czytać raz jeszcze wszystkiego co mamy.

Wypożyczyliśmy:
"Tappi i wielka burza" oraz
"Tappi  wspaniała przyjaźń"


Oby dwie zawierają po 10 pięknie ilustrowanych opowieści o niezwykłych przedszkolakach. Reniferek Chichotek, wilczek Grzebieluszek, troll Marudzik, sarenka Wisienka, gąska Czupurka chodzą do przedszkola pod Dębem Starodziejem, gdzie pod opieką wróżki Dziewanny mile spędzają czas. Tappi, który jest opiekunem Chichotka jak każdy mądry rodzic czuwa nad swoim podopiecznym, udziela dobrych rad, czasem pociesza a czasem gani. Każda opowieść ma swój morał - niektóre Mały bardzo wnikliwie analizował.

Bardzo podobne do nich są dwie z książek, które mamy na własność, ale które przeczytaliśmy już dawno i teraz nie chciało mi się do nich wracać.
Są to"
"Tappi i pierwszy śnieg" oraz
"Tappi i urodzinowe ciasto"


Zupełnie inne są dwie kolejne książki. Obszerniejsze, z czarno-białymi obrazkami zamiast kolorowych ilustracji.


W pierwszej z nich "Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu" Marcin Mortka zapoznaje nas z samym wikingiem, ukazuje jego zwyczaje i przyzwyczajenia. Dowiadujemy się w jakich okolicznościach Tappi poznał Chichotka. a chwilę później Tappi wyrusza na swa pierwszą w życiu wyprawę. Jest to wyprawa ratunkowa. Dzielny wiking rusza na pomoc kowalowi Sigurdowi, który został porwany i uwięziony przez złego jarla Surkola. Po drodze pomagają mu dwa czarodziejskie kruki, Chichotek, olbrzym Głabrzych, myśliwy Haste, a nawet wieloryb Buuuulgot. Misja kończy się oczywiście sukcesem, Tappi marzy o kolejnych wyprawach, a mały czytelnik o kolejnych książkach. Dlatego z okazji urodzin Mały otrzymał kolejny tom przygód Tappiego.
"Ekspedycja Tappiego w wielkie nieznane" to najnowsza książka z tej serii. W Szepczącym Lesie pojawia się zły doktor Łapucapu, który porywa magiczne stworzenia. Dzielny wiking wraz z Chichotkiem, borsukiem Niuchaczem i bobrem Chrobotkiem muszą uwolnić zaginionych mieszkańców odległych krain i pomóc im wrócić do domów. Wymaga to wybrania się w nieznane im dotychczas miejsca: Chichoczące Bagna, Ciamkające Stepy, Mruczące Góry  i Kurze Wyspy (strasznie podobają mi się te wszystkie nazwy wymyślane przez autora). Oczywiście każda wyprawa to nowe niebezpieczeństwo: Głodomory, które chcą pożreć uczestników ekspedycji, goblin rozbójnik czy złośliwe fale morskie. Ale jak zawsze w książkach dla dzieci dobro zwycięża zło i Mały zawsze mógł zasypiać spokojnie.

Mamy w domu jeszcze jedną książkę: "O tym jak w Szepczącym Lesie zgubiły się trzy małe smoki". Książka dość specyficzna bowiem tu czytelnik decyduje o tym jak dalej potoczy się akcja. "Jeśli chcesz by Tappi udał sie w kierunku gór, wybierz str 29", "Jeśli chcesz by Tappi wrócił do Pasibrzucha, poszukaj str 12". Książkę tę można czytać wiele razy, za każdym razem prowadząc Tappiego innymi ścieżkami. My przeczytaliśmy na razie raz. Mały był zachwycony, ja trochę mniej. Może jeszcze kiedyś do niej wrócimy.


Na razie odkładamy Tappiego na półkę, ale po cichu oboje liczymy, że uda nam się uzupełnić naszą kolekcje o kolejne tomy. 

Książki zgłaszam do wyzwań: WyPożyczone oraz Dziecięce poczytania Bonusowe,