czwartek, 10 października 2019

Trójka e-pik w sierpniu

Czas na nadrabianie zaległości.

Sierpniowe kategorie były zupełnie z innej bajki niż ja. Na dodatek moje ulubione panie bibliotekarki wybrały się na urlop i znikąd pomocy przy doborze lektur. No ale coś tam się udało.


                                   po sąsiedzku - literatura pisana w języku naszych sąsiadów



                                                              
"Niech się w końcu coś zdarzy" Trixi von Bulow to książka wydana przez Świat Książki w serii "Leniwa niedziela". I właściwie cała lektura leniwie ciągnie się jak "Flaki z olejem". Główna bohaterka Fritzi Berger ma 40 lat, kilkuletnią, uroczą córeczkę, dobrą pracę, w której nareszcie zaczynają ją doceniać, przyjaciółkę od serca, na którą zawsze może liczyć. Czego chcieć więcej.
Fritzi niedawno rozwiodła się z mężem. I brakuje jej mężczyzny co czyni ją bardzo nieszczęśliwą. Przy wsparciu przyjaciółki zaczyna poszukiwanie tego jedynego. Najpierw na jej drodze staje 30-letni Holender - typowy Don Juan - łatwo przewidzieć jak to się skończy. Później związuje się z 64-letnim kolegą swego ojca - tu również porażka.
Jeśli cała literatura kobieca naszych zachodnich sąsiadów wygląda w ten sposób, to ja im współczuję.

                                                              książka o bibliotece         




Na książkę z tej kategorii trafiłam właściwie przez przypadek. Wypożyczyłam ją z biblioteki dawno temu i miałam przeczytać jako książkę w nietypowym języku - hiszpańskim. Ale nie zdążyłam na czas. Zabrałam się za nią dopiero w sierpniu, no bo skoro już ją przyniosłam, t ciężko oddać nieprzeczytaną. No i okazało się, że jest w niej zawarty całkiem spory wątek o bibliotece.
"Prosty gest" Angeles Donate to niezwykle ciepła i optymistyczna opowieść, której akcja usadowiona jest w małej, hiszpańskiej miejscowości. Tak małej, że prawie każdy zna tam każdego. Ludzie sa dla siebie przyjaźni i chętnie sobie pomagają. Dlatego, gdy osiemdziesięcioletnia Rosa dowiaduje się, że jej sąsiadka Sara, listonoszka, w związku z drastycznym spadkiem liczby listów ma w niedalekiej przyszłości stracić pracę, natychmiast postanawia jej pomóc. Wysyła list. I ten prosty gest uruchamia całą lawinę niezwykłych wydarzeń, które jednoczą lokalną społeczność.
Ożywia się nawet wiejska biblioteka, w której powstaje niezwykle ambitny Dyskusyjny Klub Książki.

                                                                  słowiańskie motywy



Z ta kategorią miałam największy problem. I kiedy właściwie już się poddałam, przypomniało mi się o pewnej książce, którą kupiłam niedawno... Małemu.
"Bolek i Lolek na szlaku polskich kultur" to kolejna książka o przygodach braci, która zaprasza nas do poznawania naszego kraju. Dorota Majkowska - Szajer w niebanalny sposób pokazuje dzieciom najciekawsze rejony polski, tym razem skupiając się na kulturze, tradycjach. Każda strona to nowa przygoda i zagadka. No i oczywiście ogromna chęć podróży i zwiedzania naszej ojczyzny.

Książki z biblioteki zgłaszam do wyzwania "WyPożyczone"




poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Spotkanie z Misią

Kim jest Misia?
Jest z pozoru zwyczajną dziewczynką, która kocha zwierzęta. Ma małego pieska Popika, z którym się prawie nie rozstaje. Ponieważ jej dziadek jest weterynarzem, Misia wie w jaki sposób może pomagać zranionym i pokrzywdzonym czworonogom. W domku na drzewie założyła nawet swoją własną przychodnię weterynaryjną. Jest jednak coś co wyróżnia ją od innych. Dziewczynka, podobnie jak doktor Dolitte, rozumie mowę zwierząt i potrafi się z nimi komunikować. Niby rzecz niezwykła, ale autorka p. Aniela Cholewińska -Szkolik, tak zręcznie stworzyła postać Misi, że jej nadzwyczajne umiejętności wcale nie czynią z niej superbohaterki. Rodzie, dziadek, koleżanki nie wiedzą o tym szczególnym darze, a Misia wcale się tym nie przechwala i rozmawia ze zwierzętami w bardzo dyskretny sposób.


Misię poznaliśmy stanowczo za późno. Owszem często widywałam te książeczki na półkach Empiku czy innej księgarni, no ale przecież nie można mieć wszystkiego.
Kiedy trafiły do biblioteki przeczytaliśmy z przyjemnością.
Każda książeczka zawiera 3 zupełnie oddzielne opowiadania, które zaciekawią nawet 4-letnie dzieci.
Każde opowiadanie to nowa przygoda oraz wiele ciekawych treści z zakresu ekologi, zoologii, geografii.


Nam udał się przeczytać dopiero trzy książeczki, ale jeśli w bibliotece pojawią się kolejne, chętnie po nie sięgniemy.

Książki zgłaszam do wyzwania WyPożyczone.

wtorek, 13 sierpnia 2019

"Szanowny Panie E. E. Schmitt"

"Szanowny Panie E. E. Schmitt,
Z reguły nie lubię lektur szkolnych. Wolę czytać książki o magicznych istotach lub czarodziejach. "Oskar i pani Róża" jako jedna z niewielu lektur spodobała mi się. Nie piszę tego tylko dlatego, że piszę to na lekcji i byłby wstyd, gdybym napisał inaczej,ale naprawdę podobała mi się ta książka. Historia Oskara wzruszyła wielu czytelników, w tym i mnie."

To fragment listu - wypracowania, jakie Młody pisał kiedyś w szkole przy okazji omawiania lektury "Oskar i pani Róża".
Jak każdy uczeń, nie lubi on lektur szkolnych, choć na co dzień bardzo lubi czytać.
Przy okazji i ja przypomniałam sobie tę niezwykłą historie 12-letniego, nieuleczalnie chorego Oskara.
Początkowo Oskar jest chłopcem nieustannie obrażonym i rozgoryczonym. Buntuje się przeciwko wszystkiemu, ma żal do rodziców, że nie są tacy jak dawniej. Nie radzi sobie z chorobą i przymusowym pobytem w szpitalu. Pod wpływem pani Róży (która jest wolontariuszką na oddziale) i listu do Boga zmienia się i przechodzi proces przyśpieszonego dojrzewania.
Pamiętam, że kiedy czytałam tę książkę będąc w liceum skupiałam się jedynie na osobie Oscara. Teraz odbierałam tę historię z punktu widzenia rodzica. Na usta cisnęły się pytania: dlaczego rodzice Oskara nie spędzają tych ostatnich chwil ze swoim synem, dlaczego tchórzą. Nie wyobrażam sobie takiej postawy, ale widocznie autor miał swój jakiś cel.


Jak widać Eric Emmanuell Schmidt ma wyjątkowy talent pisarski, skoro jego książki potrafią zainteresować współczesną młodzież. Młody bowiem dał się namówić na przeczytanie kolejnej książki autora "Dziecko Noego"
To opowieść o żydowskim chłopcu, który w czasie wojny zostaje umieszczony w sierocińcu prowadzonym przez katolickich księży.
To opowieść o szukaniu prawdy i własnej tożsamości.
To powieść o tym, że II wojna światowa czyniła zło nie tylko w Polsce.
Niewielka objętość, a tyle treści...

Książki zgłaszam do wyzwania WyPożyczone.

środa, 31 lipca 2019

Trójka e-pik w lipcu


Lipcowe kategorie nie bardzo przypadły mi do gustu, ale dość szybko okazało się, że nie muszę po nic pędzić do biblioteki, wszystkie potrzebne książki znalazłam na swoim regale.

A oto lipcowe kategorie:

 palcem po mapie
Kiedyś bardzo nie lubiłam książek podróżniczych. Pamiętam, jak w podstawówce na lekcji geografii musieliśmy przeczytać jedną lekturę na semestr. Potrafiłam przebrnąć jedynie przez Tomka A. Szklarskiego, a książka o odkrywaniu nowych lądów przez Cooka do dziś śni mi się po nocach jako najgorszy czytelniczy koszmar. Dziś czasy są już inne, a podróżnicy potrafią w barwny sposób opisywać swoje przygody. Bardzo podobały mi się książki Mieczysława Bieńka, Wojciecha Cejrowskiego, od dawna przymierzam się do Martyny Wojciechowskiej i Beaty Pawlikowskiej, a na półce Małego czeka Nela.
Jednak do wyzwania wybrałam jedną z książek Krzysztofa Baranowskiego. Z racji tego, że mój mąż od kilku lat zaraża pasją żeglarstwa naszych chłopaków w naszym domu nie mogło zabraknąć tych pozycji.


"Dom pod Żaglami" jest relacją niezwykłej wyprawy, jaką autor odbył wraz z żoną oraz dziećmi 12-letnim Jasiem i 7-letnią Małgosią. Na jachcie Polonez płyną z Nowego Jorku w górę rzeki Hudson, przez Wielkie Jeziora do Chicago, stąd rzeką Illinois do Missisipi i z prądem do Nowego Orleanu. Na koniec długie i nużące przejście przez ocean i już mogą czuć się jak w domu. W książce wypowiada się nie tylko Kapitan, ale i jego żona Ewa. Stąd też możemy poznać także jej odczucia, troski i obawy. Ja pływałam z moją załogą tylko po Mazurach i w życiu nie dałabym się namówić na tak długi i trudny rejs. Ale książkę przeczytałam z przyjemnością.


z polityką za pan brat
Według mnie najgorsza kategoria. Nie lubię, nie rozumiem polityki i trzymam się od niej z daleka. Ale na półce stała wypożyczone już dawno temu potężna książka Roberta Galbraitha (czyli J.K. Rowling) "Zabójcza biel". To już czwarta cześć cyklu z detektywem Cormoranem Strikiem i jego asystentką Robin. Trzy poprzednie części "wołanie kukułki", "Jedwabnik" i "Żniwa zła" czytałam już jakiś czas temu, ale chyba o nich tu nie wspominałam.


Tym razem główny bohater otrzymuje zlecenie od ministra kultury Jaspera Chiswella, który to twierdzi, że jest szantażowany przez męża minister sportu. Nie chce jednak wyjawić czego dotyczy ów szantaż. Cormoran przyjmuje tą sprawę, gdyż łączy się ona z odwiedzinami chorego psychicznie Billego. Młody chłopak wyjawia detektywowi, że w dzieciństwie był świadkiem morderstwa dziewczynki, a pochowaną ją w pobliżu wiejskiej rezydencji Chiswella. Asystentka Strika - Robin zatrudnia się w brytyjskim parlamencie, żeby zdobyć jak najwięcej informacji. Jednocześnie przeżywa ona najpierw swój nieudany ślub, a potem mało szczęśliwe małżeństwo.
Książka jest bardzo długa, momentami nużąca, ale skoro przebrnęłam przez poprzednie części cyklu, tu także się nie poddałam. A jeśli ukaże się kolejna pozycja cyklu, również po nią sięgnę.

książka napisana w oryginale w nietypowym języku (nie po polsku, niemiecku, angielsku, francusku, rosyjsku)

Książki w nietypowym języku najpierw szukałam w bibliotece, jednak nic ciekawego nie wpadło w moje ręce. Wtedy przypomniałam sobie, że niedawno kupiłam w Empiku "Kołysankę z Auschwitz" autorstwa hiszpańskiego historyka Mario Escobar.


To opowieść inspirowana prawdziwą historią Niemki Helene Hannemann, żony Roma i matki pięciorga dzieci, która wraz ze swoją rodziną została wysiedlona do Aushwitz. 
To opowieść o niezwykłej sile matczynej miłości - Helene, jako przedstawicielka czystej krwi aryjskiej dwukrotnie miała okazję, by wybrać wolność, jednak ona do końca, do śmierci w komorze gazowej pozostała ze swoimi dziećmi.
W obozie na polecenie doktora Mengele Helena prowadzi przedszkole, w którym dzieci choć na chwilę mogą zapomnieć o piekle, w jakim przyszło im żyć. Choć Mengele jawi im się jako dobry wujek, który dla przedszkola załatwia dodatkowe przydziały żywności, zabawki, a nawet filmy animowane, w obozie coraz więcej osób dowiaduje się o straszliwych eksperymentach prowadzonych głównie na cygańskich bliźniętach.
Nie była to łatwa lektura, ale zapewnia pamięć i hołd, tym, którzy oddali swe życie w imię chorych przekonań nazistów.

"Zabójczą biel" zgłaszam do wyzwania WyPożyczone.

poniedziałek, 29 lipca 2019

Kosmiczne laboratorium Małego

Mały wkroczył już w taki wiek, że zabawki powoli idą już w odstawkę. Żeby nie przykleił się do ekranu telewizora lub telefonu (tabletu na szczęście nie posiadamy) ratujemy się grami planszowymi i doborowym towarzystwem kolegów ze szkoły. No bo przecież, żeby wspinać się po drzewach, bawić w chowanego czy grać w piłkę trzeba mieć sprawdzonych kumpli.

Skoro zabawki nie spełniają już swojej roli wszyscy krewni i znajomi mają problem co kupić Małemu na urodziny.
Z ubrań się nie ucieszy :(
Książki - za wyjątkiem mojej mamy, która zawsze prosi o listę fajnych tytułów nikt jeszcze nie podarował Małemu wartościowej książki. A takich o Spidermenie i Ninjago nie lubimy.
Sprzęt sportowy - mamy komplet.
Pozostają więc gry i różne zestawy edukacyjne.

Ten, który jakiś czas temu uwieczniłam na zdjęciach podczas zabawy, teraz stoi na stoliku trochę się kurzy, ale może jeszcze kiedyś wróci do łask.


Zestaw "Kosmiczne laboratorium" firmy Clementoni Mały dostał od wujka na siódme urodziny. Jest to zestaw o tyle fajny, że początkowo dziecko nie potrzebuje naszej pomocy, by zrobić z niego użytek. Podczas gdy my sprzątaliśmy pokój po urodzinowej imprezie, synek rozpakował dość spore pudełko, sam poskładał model stacji kosmicznej i za pomocą figurek zaczął się bawić.


Kiedy już znaleźliśmy dla niego więcej czasu zajęliśmy się zakładaniem kosmicznej hodowli. Mały kategorycznie odmówił umieszczenia w pojeździe kosmicznym hodowli mrówek, jak sugerowali to producenci. Nie miał ochoty ani na ich obserwację, ani na jakikolwiek inny kontakt z tymi owadami. A zatem skupiliśmy się na uprawie roślin.




Umieściliśmy w pojemnikach zarówno ziemię dołączoną do zestawu jak i watę, a następnie wysypaliśmy nasionka rzeżuchy.


Wyrosły nam całkiem okazałe roślinki na obydwu podłożach, ale niestety nie uwieczniłam ich na zdjęciach. Rzeżucha nie jest rośliną długożyjącą, więc po kilku tygodniach musiałam ją wyrzucić i wyszorować pojemniki. Mały póki co nie miał ochoty zakładać następnej kosmicznej hodowli, choć nie raz wysiewał z nami inne nasiona, sadził cebulki i wykazywał spore zainteresowanie uprawą naszego ogrodu. Na szczęście do zestawu dołączona jest książeczka z innymi ciekawostkami na temat kosmosu i życia w takiej stacji. Mam nadzieję, że ta zabawka wróci jeszcze kiedyś w krągzainteresowań Małego.

piątek, 26 lipca 2019

Biuro detektywistyczne Tomusia Orkiszka

Lektury o detektywach są przez Małego tak samo lubiane jak lektury o zwierzętach.
A jeśli w jednej historii są i zwierzęta i detektyw - to już szczyt marzeń.

Takie właśnie są książki Agnieszki Stelmaszyk "Biuro Śledcze Tomuś Orkiszek i Partnerzy".


 Kim jest Tomuś Orkiszek? Prawdopodobnie niezwykle inteligentnym dzieciakiem, który w domku na drzewie założył biuro detektywistyczne.
A partnerzy? To Kotka Kicia, Chomik Euzebiusz oraz rybka Klotylda.
Zwierzęta, mimo różnych gatunków świetnie się rozumieją, porozumiewają się ze sobą, wymieniają uwagami na temat śledztwa, a czytelnik może przeczytać zapis ich rozmów. Niestety Tomuś nie rozumie mowy zwierząt, jednak traktuje ich jako pełnoprawnych wspólników i zawsze zabiera w teren (chomik podróżuje w jego kieszeni, a rybka ma przenośne akwarium)

Dotychczas przeczytaliśmy 4 książki o przygodach tego niezwykłego teamu.
"Na tropie szafirowej broszki" - o poszukiwaniu złodzieja niezwykle cennej broszki królowej Marysieńki
"Radiowa zagadka" - o poszukiwaniu złodziejów mikrofonów z radiowego studia
"Przybysze z gwiazd"- o rozwiązaniu zagadki dziwnych kół na polu pana Mateusza
"Słony deser" - o tropieniu tajemniczego przeciwnika, który dosypuje soli do słodkich wypieków w restauracji pana Makaronika.

Książki tak bardzo podobały się Małemu, że samodzielnie poprzestawiał meble w swoim pokoju i urządził między regałami swoje biuro detektywistyczne. Tylko klientów brakowało :(

Książki zgłaszam do wyzwania WyPożyczone.

czwartek, 25 lipca 2019

Z podwórka na stadion

Piłka nożna to jest to co Mały lubi najbardziej.
Kiedyś w piłkę grał Młody, pisałam o tym tu. Jednak gdy w jego drużynie zmienił się trener, musieliśmy wypisać go z klubu.
Dla Małego poszukaliśmy czegoś innego. I tak od dwóch lat z powodzeniem trenuje w jednej z szkółek piłkarskich zrzeszonych pod szyldem "Footbal Academy". Zajęcia na boisku odbywają się dwa razy w tygodniu. Oprócz tego często jeździmy na mecze ligowe lub turnieje, które zwykle odbywają się w weekendy. Mały wziął też udział w turnieju Tymbarka "Z podwórka na stadion". Możliwość zagrania na Stadionie Śląskim pomimo paskudnej pogody była dla niego ogromnym przeżyciem.

Nic więc dziwnego, że piłkarskie zainteresowania Małego przekładają się na jego preferencje czytelnicze, a panie bibliotekarki od odkładają mu "pod ladę" wszystkie książki z piłką na okładce.
Właśnie w ten sposób dzięki nieocenionej p. Małgosi z biblioteki w mieście przeczytaliśmy wszystkie tomy znakomitej serii "Najfutbolniejsi". Książki te stały się numerem jeden na liście tych ulubionych. Każda z nich oprócz przygód na boisku, opisów gry itp zawiera też wątek detektywistyczny, no i coś przy czym Mały aż się rumieni - wątek miłosny. Całość jest napisana z humorem, ale gdzieś między wierszami porusza bardzo ważne sprawy tj prawdziwa przyjaźń, współpraca, odpowiedzialność. Czego chcieć więcej!
Kim w ogóle są Najfutbolniejsi?
To dziecięca drużyna piłkarska FC Soto Alto z małej, hiszpańskiej  miejscowości.
Franciszek zwany Łamagą, który opowiada nam każdą historię, jego najlepszy przyjaciel Camunas, Antek - niezbyt przez wszystkich lubiany, Marylin - kapitanka drużyny, Anita, Tomaszek, Maruda, Ósemeczka i Helenka, w której główny bohater jest skrycie zakochany.
Dzieciaki zawiązały tajny pakt przymierza, w którym zobowiązały się, że cokolwiek się wydarzy nikt ich nie rozdzieli i zawsze będą grać razem.

Poszczególne tomy można czytać w dowolnej kolejności. My zaczęliśmy od początku, od części pierwszej, ale potem braliśmy już to co aktualnie było wolne w bibliotece.


"Tajemnica Śpiących Sędziów"
Bohaterów poznajemy w niezbyt sprzyjających okolicznościach. Właśnie kończy się sezon ligowy, a oni zajmują zaszczytne ostatnie miejsce. Jeśli nie uda im się wygrać żadnego meczu szkolna drużyna zostanie rozwiązana. A tu jak na złość: podczas decydujących meczów sędziowie zasypiają...

"Tajemnica siedmiu goli samobójczych"
Choć Mały początkowo sądził, że to niemożliwe, okazało się, że można wygrać turniej nie strzelając ani jednej bramki. Najfutbolniejsi rozrywają mecze z najlepszymi młodzieżowymi zespołami w kraju, a ich przeciwnicy strzelają mnóstwo goli - tylko że nie do własnej bramki. Sprawa wydaje sie podejrzana i stąd kolejne śledztwo młodych piłkarzy.



"Tajemnica Sokolego Oka"
Sokole Oko to nic innego jak sieć kamer zamontowanych na boisku, które pomogą sędzim rozstrzygać w spornych momentach gry. Ma on być zastosowany podczas turnieju, na którym Najfutbolniejsi zmierzą się z młodzieżówkami Realu, Barcelony i Atletico. Podczas meczów mają też być stosowane nowe zasady, które średnio podobały się Małemu. Tymczasem ktoś próbuje skłócić drużynę wymalowując na murach budynków obraźliwe napisy m.in o całowaniu co oczywiście wywoływało rumieńce na twarzy mojego syna.

"Tajemnica kradzieży niemożliwej"
Drużyna nadal ma problemy z utrzymaniem się w lidze. Ale FC Soto Alto ma jeszcze jeden problem. W czasie gdy dzieciaki zwiedzają  wystawę "Skarby starożytnego Egiptu", z gabloty ginie niezwykle cenny eksponat. Franciszek i jego ekipa próbują na własną rękę przeprowadzić śledztwo.


"Tajemnica nieziemskiego bramkarza"
Najfutbolniejsi przeżywają ciężkie chwile ponieważ ogłoszono nowy nabór do ich drużyny.Każdy obawia się, że ci którzy dołączą okażą się lepsi od aktualnego składu. Ale jeden z nowych okazuje się szczególnie przydatny dla drużyny. To Deng Yun, bramkarz, który przyjechał z Chin. Szybko okazuje się, że jego zdolności są wręcz nadprzyrodzone i nieraz wyprowadza o drużynę z opałów.

"Tajemnica deszczu meteorytów"
Drużyna FC Soto Alto wyjeżdżają na wakacje do EuroDisneylandu. Na miejscu natrafiają na niebywałą atrakcję. Z okazji otwarcia nowego lunaparkowego urządzenia zostanie rozegrany turniej piłkarski z udziałem najlepszych młodzieżowych drużyn z całego świata. Kiedy jedna z ekip nie dojechała na czas Najfutbolniejsi zostali poproszeni by zagrali w tym turnieju. Jednak nie mogą oni skupić się tylko na grze, bo ktoś ukradł legendarny puchar...


"Tajemnica cyrku ognia"
Młodzież przygotowuje się do ostatniego w sezonie meczu - meczu ze swoimi rodzicami. Kto wygra będzie mógł decydować o tym gdzie pojadą na wakacje. Tymczasem do miasteczka przyjeżdża Cyrk Ognia. Każdy marzy  tym by zobaczyć te niezwykłe występy. Ale zamiast pokazu, mieszkańcy staja się świadkami kolejnych podpaleń, a sprawa meczu schodzi na dalszy tor.


"Tajemnica nawiedzonego zamku"
Ten tom jest jakiś taki mało piłkarski. Drużyna wybiera się do Szkocji by tam rozegrać wielozadaniowy turniej. Biorą udział w dyscyplinach, których nigdy wcześniej nie trenowali, ale i tak docierają do finału. Na dodatek mieszkają w zamku, w którym straszy. Naszym zdaniem najsłabszy tom serii.

"Tajemnica niewidzialnego karnego"
To, że z boiska znikają linie i punkty rzutów karnych, to jeszcze nic. Znika też pan Radu, woźny, który był odpowiedzialny za ich malowanie. I tylko Najfutbolniejsi przejmują się jego nieobecnością. Będzie też dużo pocałunków, bowiem Łamagę odwiedzają znajomi, a wśród nich Zuza...

Na półce czeka ostatni tom serii "Tajemnica skarbu piratów". Mały już nie może się doczekać kiedy ją przeczytamy.

Ale to nie wszystkie nasze piłkarskie opowieści.
Pani Małgosia odłożyła jeszcze dla Małego dwie książki autorstwa Marka Lorenca o przygodach z piłką sześcioletniego Mieszka.

"Mieszko piłkarz nad piłkarze"
"Mieszko kapitan drużyny"


Chłopiec tak jak Mały uwielbia grać w piłkę i rodzice zapisują go do drużyny Czarnych Pum. Gładko przechodzi przez proces rekrutacji, integruje się z reszta drużyny i niedługo po tym rozgrywa swój pierwszy mecz.
Dodatkiem do przygód Mieszka są strony na których fachowym, ale przystępnym dla dzieci językiem opisano piłkarską teorię tzn podstawowe słownictwo, zwody, a także sylwetki sławnych zawodników.
Mimo to książki nas nie zachwyciły, a mnie to wręcz denerwowały. Piłka nożna jest tam traktowana bardzo poważnie. Rodzice chłopca bardzo to przeżywają, usiłują wypromować syna na wielką piłkarską gwiazdę (czyli robią dokładnie to czego my unikamy). W życiu Mieszka nie ma czasu na zabawę, liczy się tylko piłka. A on ma dopiero 6 lat... Mały ma 8 i oprócz piłki całe mnóstwo innych aktywności. Nie chciałabym, by jego życie wyglądało tak jak życie Mieszka.

Na koniec dostaliśmy jeszcze dwie króciutkie książeczki z piłką na okładce.


"Siri i nowi przyjaciele"
"Siri strzela gola"
To takie opowiastki raczej dla młodszych dzieci, dla nas na jeden wieczór.
Siri jest dziewczynką z Finlandii. Ma wiecznie zajętych rodziców i marzy o rodzeństwie. Zamiast tego dostaje trzech kumpli: Małego Otto, Dużego Otto i Średniego Otto. A kiedy udowadnia im, że potrafi grać w piłkę, robi się już naprawdę ciekawie i nieco zabawnie.
Książki ocenione przez Małego na plus.

Teraz w czasie wakacji Mały ma przerwę od piłki nożnej. Skoro nie ma treningów jest czas by rozpocząć naukę pływania. Kto wie, może to będzie kolejna pasja Małego.

Wszystkie nasze "piłkarskie" książki zgłaszam do wyzwania WyPożyczone.



wtorek, 16 lipca 2019

Trójka e-pik w czerwcu


Czerwcową Trójkę e-pik udało mi się wykonać podwójnie. Z każdej kategorii przeczytałam po dwie książki. Co ciekawe - każda z nich została wypożyczona w innej bibliotece :)

  • coś pysznego - "Gorzka czekolada" Lesley Lokko oraz "Gorzka czekolada i inne opowiadania o ważnych sprawach"
Na poszukiwania książki o jedzeniu lub z jedzeniem w tytule wyruszyłam do wiejskiej biblioteki. Trochę to trwało zanim wraz z p. Bogusią wypatrzyłyśmy gdzieś na dolnych półkach egzemplarz "Gorzkiej czekolady".





Książkę czytałam dość długo, czasem przerywałam na kilka dni, aby zająć się czymś lżejszym, ale cały czas coś mnie do niej ciągnęło więc wracałam. To bardzo rozbudowana historia trzech kobiet. Poznajemy je gdy mają zaledwie 17 lat i towarzyszymy w dalszym życiu, które nie zawsze jest usłane różami. Laura i Ameline mieszkają na Haiti. Wiele je łączy np przyjaźń i wspólny dom, ale wiele też dzieli. Laura jest wnuczką madame St Lazare, pochodzi z szanowanej na wyspie rodziny. Ameline jest tylko dziewczyną do towarzystwa, przygarniętą przez starszą panią, by Laura miała się z kim bawić. Trzecia z kobiet Melanie mieszka w Londynie i jest rozpieszczoną córką znanego muzyka. Rozpaczliwie zabiega o uwagę rodziców, którzy jednak są zbyt zajęci swoimi sprawami.
Już na początku żadna z dziewcząt nie wydaje się być szczęśliwa, a to dopiero początek ich skomplikowanej drogi życiowej. Laura i Ameline zostają rozdzielone na ponad 13 lat. W tym czasie wiele przejdą, podejmą wiele trudnych decyzji, których skutki zaważą na ich dalszym losie. Melanie, na pierwszy rzut oka ma w życiu mniej od górkę niż one. Przede wszystkim nie musi martwić się o pieniądze. Ale czy one dają jej miłość i szczęście?
Cieszę się, że trafiłam na tę książkę, choć gdyby nie wyzwanie, pewnie nigdy bym po nią nie sięgnęła.

Prawie w tym samym czasie znajoma, która jest bibliotekarką w szkole przyniosła mi zbiór opowiadań o wartościach również pod tytułem "Gorzka czekolada". Myślała, że zainteresuje tym moich chłopaków. Mały jednak okazał się za mały (książka polecana jest czytelnikom powyżej 11 roku życia), Młody zaś nie był zainteresowany. Ja natomiast chętnie przeczytałam.

  • młodzieżowa przygoda - "Feliks, Net i Nika oraz Sekret Czerwonej Hańczy" oraz "Feliks, Net i Nika oraz Klątwa Domu McKilianów" Rafał Kosik

Książki Rafała Kosika o przygodach trójki gimnazjalistów czytamy razem z Młodym, czasem kłócąc się o to kto pierwszy. Czytamy po kolei od pierwszego tomu. Najczęściej wypożyczamy je biblioteki w Pałacu Młodzieży. Są o jedyne książki, które podkradam z półki mojego starszego syna. Nie trawię fantastyki, ale choć Felix, Net i Nika żyją w nie do końca realnym świecie, fajnie się czyta o ich perypetiach.
 O tej serii planuję osobny wpis.


  • książka z więcej niż trzema wyrazami w tytule - "Tam gdzie rodzi się miłość", "Tam, gdzie rodzi się zazdrość" Edyta Świętek"


Książki o długim tytule leżały na stole w bibliotece w mieście. Nazwisko Edyty Świętek gdzieś mi już kiedyś mignęło, więc postanowiłam zapoznać się bliżej z tą autorką. Niestety nie będę tęsknić za jej twórczością. Przeczytane pozycje określiłabym jako trochę bardziej rozbudowane Harlekiny, w których wszystko zdarzyć się może i którym daleko do rzeczywistości. Jest tu i wielka miłość długo skrywana w tajemnicy, i śmiertelne niebezpieczeństwo, które grozi głównej bohaterce, duże pieniądze i mnóstwo niedomówień. Długo nie mogłam rozwikłać zagadki kto tu jest dobrym, a kto złym charakterem, a zakończenie nieźle mnie zaskoczyło i nijak nie pasowało mi do całości. 

Wszystkie książki  zgłaszam również do wyzwania WyPożyczone

czwartek, 27 czerwca 2019

Trójka e-pik w maju

Trochę spóźnione, ale jednak jest - krótko o tym co czytałam w maju  w ramach wyzwania u Sardegny.




  • List do Ciebie -"Listy z dziesiątej wsi" Agnieszka Olszanowska
To była taka lektura w ciemno, ale okazała się bardzo interesująca. Bez zbędnego lukru autorka opisała historię zwyczajnej kobiety, Beaty, której życie nie rozpieszcza, która nie ma zadatków na bajkową księżniczkę, ani nawet na Kopciuszka, do którego wkrótce uśmiechnie się los. Żyje na wsi, porzucona przez męża, ciężko pracuje w budce z hod-dogami aby zarobić na utrzymanie swoje  synów. A w tle dramatyczna historia życia jej babki, którą bohaterka poznaje dzięki listom odnalezionym na strychu. Świetna książka dla tych, którzy tak jak ja nie lubią ckliwych romansideł.



  • Poczet królowych polskich/europejskich -"Biała księżniczka" Philippa Gregory
Ta książka, choć nieco przydługawa tak mnie zaciekawiła, że zaczęłam drążyć temat. Poczytałam to i owo dostępne w internecie, przeanalizowałam drzewo genealogiczne dynastii Tudorów i wypożyczyłam kolejną książkę Philipy Gregory. A tak poza tym to życie księżniczki Elżbiety York nie było usłane różami: uwięzienie braci, małżeństwo z rozsądku, potworna teściowa i pokój odosobnienie gdy nie pojawiła się miesięczna przypadłość. I pewnie nawet książek nie miała, żeby sobie to życie umilić.



  • Książka z liczbą w tytule - "Czereśnie zawsze muszą być dwie" Magdalena Witkiewicz
Uwielbiam czereśnie i coraz bardziej lubię panią Magdalenę Witkiewicz. Nie zawiodła mnie jeszcze żadną swoją książką. Historię Zosi, Szymona oraz starego dworku czytało się szybko i z ogromnymi emocjami.


Książki zgłaszam też do wyzwania WyPożyczone

wtorek, 30 kwietnia 2019

Trójka e-pik w kwietniu

W tym miesiącu nie miałam problemow ze znalezieniem lektury, ale te które wybrałam, niestety nie wywołały mojego zachwytu.


                                              Ciało w roli głównej (książka z częścią ciała w tytule) 

Hakan Nesser "Oczy Eugena Kallmanna"



Wypożyczając tę książkę nie wiedziałam co jest w środku. Okazało się, że idealnie wpasowałam w realia kwietniowego strajku nauczycieli. Akcja powieści rozgrywa się bowiem w jednej ze szwedzkich szkół, a jej bohaterowie są nauczycielami.
Leon, nauczyciel szwedzkiego przyjmuje posadę w małej szkole, zastępując Eugena Kallmanan, nauczyciela, który popełnił samobójstwo. Robiąc porządki w jego biurku znajduje pamiętniki, które rzucają nowe światło na śmierć poprzednika. Razem z dwójką innych nauczycieli podejmuje prywatne śledztwo, aby wyjaśnić tajemnice z przeszłości.
Książka jest dość obszerna, napisana dość ciekawie, ale jak dla mnie autor za bardzo rozwleka niektóre wątki. Zakończenie zaskakuje, ale zanim do niego dotarłam, zdążyłam się nieco znudzić.

                                                             Książka z motywem sztuki

Anna Klejzerowicz "Dom Naszej Pani"


Sztuka to nie moja bajka, ucieszyłam się, że dość szybko znalazłam książkę, która choć ma napis "sztuka" na okładce, tak naprawdę jest kryminałem. Ale historia Emila Żądło i jego partnerki, którzy rozwiązują zagadkę tajemniczej śmierci muzealników, rzeczoznawców sztuki  kompletnie mnie nie zainteresowała.

                     "Dom, mój dom", czyli książka z "domowym" hasłem w tytule (okno, dach, drzwi, pokój itd.)



Kiedy zostały ogłoszone kwietniowe kategorie właśnie czytałam "Sanatorium pod Zegarem" Lilianny Fabisińskiej. Bardzo się ucieszyłam, że drugi tytuł cyklu "Weranda na Czarcim Cyplu" wpasował się w to wyzwanie.
To niezwykle ciepła opowieść o dwóch kobietach. Nina - młoda biznesswomen, niedoszła mężatka i Natalia - starsza pani, utalentowana fotograf i botanik z wykształcenia i zamiłowania. Połączył ich wspólny pokój w sanatorium w Ciechocinku. Początkowa niechęć szybko przerodziła się we wzajemną sympatię a nawet w przyjaźń.
W drugiej części cyklu akcja przenosi się na Hel. Starsza pani bulwersuje miejscowych, gdyż wraz z nią zamieszkał pewien mężczyzna poznany w sanatorium. Nina zaś potrzebuje spokoju i ukojenia po zdradzie narzeczonego. Sprowadza się więc do jednego z trzech domków letniskowych na Czarcim Cyplu, aby na nowo przemyśleć pewne sprawy i dokończyć pewien biznesowy projekt.
W obu książkach pojawia się też wątek kryminalny. Nina z Natalią są podejrzewane nawet o zabójstwo, na szczęście mogą liczyć na pomoc pewnego policjanta o rybim nazwisku.
Już dziś wypatruję w bibliotekach trzeciej części cyklu, z chęcią i prawdziwą przyjemnością ją przeczytam.

Książki zgłaszam też do wyzwania WyPożyczone. A jutro skoro świt będę wypatrywać nowych kategorii do Trójki e-pik

środa, 24 kwietnia 2019

Wspomnienie o Janie Pawle II

Jan Paweł II był obecny w moim życiu od zawsze.
Urodziłam się zaledwie rok po tym jak został wybrany papieżem. Pamiętam, że jako dziecko zawsze śledziłam w telewizji wszystkie Jego pielgrzymki do Polski i marzyłam, że choć raz zobaczyć Go na żywo, choć raz poczuć atmosferę tego spotkania. Nigdy mi się to nie udało. Ale w dalszym ciągu czuje Jego obecność w naszym życiu.
Kilka dni po śmierci Ojca Świętego dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami. Gdy rodził się Mały wszyscy przygotowywali się do Jego beatyfikacji. Mały nosi drugie imię Karol i jest dumny ze swojego patrona. W dniu kanonizacji Ojca Świętego Młody przystępował do I Komunii Świętej. Gdy proboszcz ustalał z nami termin komunii nikt jeszcze nie przypuszczał, że zbiegnie się ona z tak wielką uroczystością.

Chciałabym, żeby chłopcy też poznali słowa i naukę Jana Pawła II. Już jak Młody był mniejszy zaopatrzyłam się w książkę Mariusza Wollnego "Jak Lolek został papieżem"
To piękna, pisana językiem najmłodszych opowieść o dzieciństwie małego Karolka, jego wojennych przeżyciach, latach kapłaństwa zakończonych wyborem na stolicę piotrową. Książkę czytałam Młodemu, chciałam też czytać Małemu. Niestety przebrnęliśmy tylko przez pierwszy rozdział. Fragment o tym, jak mały Karol stracił mamę, a później starszego brata okazał się dla mojego wrażliwego dziecka nie do pokonania. Płakał rzewnymi łzami i zabronił mi czytać takie straszne historie. Śmierć bliskich jest dla niego czymś tak tragicznym, że nie potraf nawet o tym słuchać.
Próbowałam jeszcze z książką Anny Czerwińskiej - Rydel "Wielki Karol i mały Lolek". To książka, którą Mały dałby radę przeczytać samodzielnie, ale tu również poddał się po dwóch stronach.


Udało nam się za to przeczytać książkę wypożyczoną z biblioteki "Nigdy tego nie zapomnę" autorstwa Renaty Piątkowskiej. To historia kilkuletniego Marcinka, który wraz z rodziną brał udział w audiencji u papieża Franciszka. Było to dla chłopca niezapomnianym przeżyciem. Mały początkowo nie za bardzo rozumiał, o co chodzi z tą audiencją, skąd takie emocje u bohatera. Ale dalsza lektura przerywana naszymi rozmowami bardzo go zainteresowała. Przy okazji dowiedział się, co to jest konklawe, jak wyglądają watykańscy gwardziści i jeszcze wiele innych ciekawostek.

Książkę tę zgłaszam do wyzwania WyPożyczone, ale myślę, że do tej tematyki jeszcze nie raz wrócimy. A może wkrótce ziści się jedno z marzeń Młodego i wybierzemy się do Watykanu.

piątek, 19 kwietnia 2019

Lew

Niedawno Mały przyszedł ze szkoły bardzo podekscytowany. Pierwszy raz powodem jej radości była praca domowa zadana w szkole przez panią. Dzieci miały wykonać plakaty przedstawiające wybrane dzikie zwierzę. Ale najważniejsze: pracę należało wykonać wspólnie z kolegą.

Tak więc któregoś sobotniego poranka w nasze progi zawitał kolega Małego. Oczywiście zanim przystąpili do pracy zdążyli pograć na x-boksie, a w przerwie rozegrać mecz piłki nożnej na podwórku. Ale plakat, a właściwie plakaty udało się ukończyć.



Namówiłam ich też, aby wykonać portret króla zwierząt. Chłopaki ochoczo przystąpiły do pracy i zupełnie samodzielnie zobrazowali swojego zwierzaka.


Całość prezentowała się naprawdę okazale więc chłopcy zebrali mnóstwo pochwał w szkole i byli z siebie naprawdę dumni.

Wielkanocne zające

Minęły już te czasy gdy zasiadałam z chłopakami do kuchennego stołu i razem tworzyliśmy ozdoby świąteczne. Młody jest już na to zdecydowanie za duży, zaś Mały zdecydowanie bardziej lubi biegać po podwórku niż malować czy wyklejać.

Udało nam się jednak zrobić trzy stroiki, które zostały sprzedane na szkolnym kiermaszu. Zdjęć niestety nie zrobiliśmy - taka gapa ze mnie.
Jak co roku zrobiliśmy tez kiermaszowe zakupy. Mały nakazał zakup figurek, które samodzielnie malował w klasie.


Młody jak przystało na przyszłego leśnika przywiózł do domu takiego oto pachnącego lasem zająca.



Rzeżucha już posiana, więc jeszcze tylko pomalować pisanki i możemy świętować :)

środa, 17 kwietnia 2019

Marcowa Trójka e-pik

Marzec już dawno przeminął, a nade mną wisi zaległy post w ramach wyzwania Trójka e-pik.
Oprócz książki -cegły w tym miesiącu czytaliśmy także książkę z miastem w tytule oraz z motywem katastrofy. długo szukałam odpowiednich tytułów. W końcu znalazłam - stały obok siebie na półce z literaturą amerykańską.


Danielle Steel - ta autorka nie jest mi obca, Jej powieści ostatnio czytałam chyba w liceum, choć nie pamiętam tytułów, które wtedy wpadły mi w ręce.Wtedy mi się podobały, dziś nie koniecznie.

"Pięć dni w Paryżu" to historia Petera i Oliwii. On jest biznesmenem w firmie farmaceutycznej, kierowanej przez teścia. Ma żonę, dorastających synów, jednak jego rodzina nie jest już dla niego ostoją i oparciem.
Ona jest żoną senatora, jej życie od lat toczy się w złotej klatce, jest całkowicie zależna od woli męża.
Tych dwoje spotyka się w jednym z paryskich hoteli, zaczyna rodzić się między nimi uczucie. Oboje stają przed dylematem - czy porzucić swe dotychczasowe życie w imię niezależności i swego szczęścia.
Książka choć nie wzbudziła u mnie jakiegoś wielkiego entuzjazmu porusza ważne tematy. Co wybrać własne szczęście i spokój rodziny? Czy wypuścić na rynek lek, który może stanowić zagrożenie dla innych skoro w jego produkcję zainwestowało się wielkie pieniądze? Na szczęście bohaterowie wychodzą z tej historii z twarzą.

"Miłość silniejsza niż śmierć" to powieść, której akcja toczy się na początku XX wieku. Rodzina Winfieldów wyrusza na dziewiczy rejs Titanicem. Wracają do Domu po długiej wizycie u rodziny w Anglii. Katastrofę statku przeżywają jedynie dzieci. Najstarsza Edwina musi teraz zastąpić rodziców piątce rodzeństwa.
Do pewnego momentu książka jest naprawdę interesująca. Autorka dość wiernie oddaje klimat epoki, dokładnie opisuje wygląd parowca, emocje jakie towarzyszą ludziom podczas katastrofy.
Niestety dalsze losy rodziny nie wzbudziły już mojego zainteresowania. Ale ponieważ w głowie miałam cały czas obrazy katastrofy Titanica sięgnęłam po jeszcze jedna biblioteczną książkę.


"Na pokładzie Titanica" to duża, pięknie ilustrowana książka skierowana raczej dla młodszego czytelnika.


Ukazuje tą katastrofę oczyma dwóch młodych ludzi, którym udało się uratować. Na wyobraźnię czytelnika oddziałują też bogate ilustracje i archiwalne fotografie. Na początku luksusowe wnętrza statku, potem tragedia rozbitków.







To tyle w marcu, a  już wkrótce relacja z kwietniowego wyzwania.
Książki zgłaszam też do wyzwania WyPożyczone.