wtorek, 26 lutego 2019

Mamy kota :)

 Już od kilku lat nasz balkon jest stołówką dla okolicznych kotów. Niektóre z nich znamy bardzo dobrze, wiemy gdzie mieszkają i jak mają na imię. Inne pojawiają się w miarę często, ale ich nie kojarzymy z sąsiedztwa, a one też są wobec nas nieufne.
Kilka tygodni temu na tarasie pojawił się nowy gość. Miauczał przeraźliwie wyraźnie domagając się jedzenia. Kiedy wyszłam do niego z karmą, wcale się nie przestraszył, tylko zaczął łasić się do nóg i łapczywie opróżnił miskę. Kot nie jest wychudzony - początkowo wydawało mi się nawet, że to ciężarna kotka. Ma zdrowe futerko, choć miejscami bywa brudne - kto wie, gdzie on łazi gdy go nie widzimy. Nie boi się ludzi, wręcz jest spragniony głaskania, przytulania i pieszczot.
Od paru dni właściwie mieszka już na naszym tarasie, wygrzewa się na słońcu leżąc na parapecie, ma swój kocyk. I wszystko byłoby pięknie - przecież Mały od zawsze marzył o własnym zwierzątku. Niestety niepokoi nas zdrowie futrzaka. To że jest tak ufny w stosunku do obcych można jeszcze wytłumaczyć tym, że do niedawna miał jakiś właścicieli. Ale kot czasem wydaje jakieś dziwne odgłosy. Bardzo głośno miauczy i mruczy, a czasem zachowuje się tak jakby męczył go kaszel lub czymś się zakrztusił. Dlatego na razie pozostanie kotem tarasowym. Ale liczymy się z tym, że gdy zrobi się cieplej i okno pokoju będzie pozostawione otwarte, będziemy mieli problem. Kocisko już teraz przy każdej sposobności pcha się do mieszkania. Trzeba będzie namówić zwierzaka na wizytę u weterynarza, a to może nie być wcale takie proste.
A tak prezentuje się nasza mas-kotka (a może mas-kot)


Oczywiście Mały bardzo się cieszy z obecności zwierzaka. Przypomina, by przy okazji zakupów zawsze włożyć do koszyka kocią karmę, pilnuje, by nakarmić go przynajmniej 3 razy dziennie no i uwielbia go głaskać - choć ja mam co do tego duże obawy. Z okazji Dnia Kota kupił mu nawet zabawkę - myszkę, ale kot nie wykazał minimum zainteresowania - mąż mówi że widział go kiedyś z żywą myszą w pysku, więc co mu po takiej zabawkowej.
Z tej kociej radości ułożyliśmy nawet kocie puzzle i przeczytaliśmy kocią książkę.

"Pudełko pełne kotów" Barbary Gawryluk nie jest książką tylko o kotach. To zbiór opowiadań z cyklu "Klinika zdrowego chomika", których głównym bohaterem jest weterynarz Wojtek (pierwszą część cyklu "Bazylia" czytaliśmy już jakiś czas temu). Tytułowa historyjka najbardziej przypadła Małemu do gustu. Pewnie byłby przeszczęśliwy, gdy to on pod swoimi drzwiami znalazł karton z małymi kociakami i na pewno z chęcią by je przygarnął. Póki co opiekuje się jednym miauczącym stworzeniem.
A książkę zgłaszam do wyzwania WyPożyczone.

środa, 20 lutego 2019

Zimowy tytuł w Trójce e-pik

Zima powoli, powoli odchodzi. W tym roku tak dała w kość, że nie za bardzo mam ochotę jeszcze o niej czytać. No ale wyzwanie to wyzwanie.



Ponieważ na moich półkach brak książek z zimą w tytule, po pomoc udałam się do wiejskiej bibloteki. Pani Bogusia jak zwykle stanęła na wysokości zadania i dość szybko znalazła książkę mojej ulubionej skandynawskiej autorki Camilli Lackberg "Zamieć śnieżna i woń migdałów"


Twórczość Camilli Lackberg jest mi znana już od dłuższego czasu. Przeczytałam chyba wszystkie części sagi o Fjallbace, niestety nie po kolei.  Na półce czeka ostatni tom cyklu "Czarownica", ale jeszcze długo poczeka bo obiecałam sobie kupić całą kolekcję i przeczytać raz jeszcze, tym razem chronologicznie.

"Zamieć śnieżna i woń migdałów" to króciutka powieść. Wikipedia określa ją nawet jako nowelę. Głównym bohaterem jest tu Martin Mohlin, policjant na co dzień pracujący w komisariacie we Fjallbace, postać znana mi z wcześniejszych książek. Na krótko przed Gwiazdką Martin został poproszony przez swoją dziewczynę, by towarzyszył jej podczas zjazdu rodzinnego, który odbywa się na pobliskiej wyspie. Mężczyzna zgadza się, choć nie uśmiecha mu się dłuższy związek z Lisette. Nieoczekiwanie uroczysta kolacja przeradza się w dramat. Ruben - nestor rodu i najbogatszy członek rodziny umiera przy stole. Wokół niego policjant wyczuwa delikatną woń migdałów co sugeruje, że został on otruty arszenikiem. Niestety z powodu zamieci śnieżnej nie można wydostać się z wyspy i Martin musi sam rozpocząć śledztwo.
To naprawdę dobry kryminał, z zaskakującym zakończeniem, choć nieco za krótki. Swą fabułą trochę przypominał mi "Morderstwo w Orient Expressie" Agathy Christi. Tam uwięziony w śniegu pociąg i detektyw Poirot przesłuchujący wszystkich pasażerów. Tu odcięta od świata wyspa, niedoświadczony śledczy i przesłuchania kolejnych członków rodziny. Ale rozwiązanie zagadki już inne...

Książkę  zgłaszam do lutowego wyzwania Trójka e-pik, oraz do WyPożyczone.

poniedziałek, 18 lutego 2019

Walentynki w bibliotece

Z okazji Święta zakochanych nasza miejska biblioteka zorganizowała akcję, do której nie trzeba mnie było namawiać. Randka w ciemno z książką.


 "Zasada jest prosta – przychodzisz do Biblioteki  i wypożyczasz „piękną nieznajomą” w ciemno – bez rekomendacji i oglądania okładki. A potem… hmm… idziesz na walentynkową randkę z książką. Czy wybór okaże się trafiony? Czy spędzisz udany wieczór z wyjątkową lekturą? Serdecznie zapraszamy tych, którzy nie ocenią książki po okładce i wypożyczą jedną z tajemniczych paczek ♥."


Do naszego domu trafiły dwie tajemnicze paczuszki. Ta z wąsami dla mamy, a ta z różowymi ustami dla taty.



Co kryło się w środku?
Mąż będzie czytał komedię kryminalną "Stało się" Magdaleny Kuydowicz.
Mnie przypadła "Bez złudzeń" Mii Sheridan.


Ja oczywiście mam chęć przeczytać obie a o wrażeniach z lektury doniosę niebawem.

Walentynkowe motywy w Trójce e-pik

Dlaczego Św. Walenty jest patronem zakochanych? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale odpowiedź na to pytanie przywiózł Młody z zimowiska. Otóż według legendy jeden z rzymskich cesarzy wydał zakaz zawierania małżeństw przez mężczyzn w wieku poborowym. Sądził on, że dzięki temu młodzieńcy chętniej będą służyć w jego armii. Uważał też, że legioniści nie mający rodzin są lepszymi żołnierzami - wiadomo, nie tęsknią. Biskup Walenty złamał ten zakaz i potajemnie udzielał sakramentu małżeństwa młodym kandydatom do wojska. Czy spotkała go za to kara? Tego Młody już nie wiedział...

Z okazji Walentynek wybraliśmy się z mężem i Małym na koncert orkiestry rozrywkowej Sojka Band. Muzyka leka, przyjemna dla ucha w znakomitej aranżacji. Mały bardzo lubi muzykę i bez problemu wytrzymał prawie dwie godziny na widowni. Ożywiał się przy swoich ulubionych kawałkach w repertuaru Blues Brothers, a zatykał uszy przy utworach Sławomira i Zenka Martyniuka. Wie chłopak co dobre.

Walentynkowych motywów nie zabrakło w Trójce e-pik.



Ucieszyłam się z tej kategorii, bowiem książek o miłości na moich półkach od groma. Ale jak zwykle wizyta w bibliotece sprawiła, że te moje znów będą musiały poczekać, bowiem pani Bogusia poleciła mi kolejną książkę Gabrieli Gargaś "A między nami wspomnienia".



Na początku poznajemy Adę. Tuż po maturze zachodzi w ciążę, jednak jej partner znika z jej życia tłumacząc się brakiem dojrzałości. Z pomocą rodziców Ada wychowuje synka sama. Darzy go tak wielką miłością, że nie wierzy by w jej sercu znalazło się jeszcze miejsce dla jakiegoś mężczyzny. Gdy Michaś ma 6 lat ginie w tragicznym wypadku. Przez następne 6 Ada nie przestaje się obwiniać i jeszcze bardziej zamyka się w sobie przeżywając swoją żałobę. W końcu za namową bliskich wyjeżdża do dawno niewidzianej babci, z którą nigdy nie miała dobrych relacji. Babcia jawiła jej się jako oschła, trochę dziwna osoba. Staruszka opowiada wnuczce historię swojego życia, historię swojej miłości do niemieckiego żołnierza, którego przecież nie powinna była pokochać.
To piękna, niezwykle poruszająca opowieść o tym czym naprawdę jest miłość co jest w życiu najważniejsze. Przeczytałam ją jednym tchem i chyba długo jeszcze będę pamiętać.

Jakiś czas temu czytałam jeszcze dwie inne powieści Gabrieli Gargaś, ale nie zrobiły one na mnie już takiego wrażenia. Obie książki są ze sobą powiązane, łączy je jeden wspólny wątek i bohaterki, ale można czytać je oddzielnie.


"Taka jak ty" to historia Karoliny i Mariony. To dwie przyjaciółki prawie od kołyski. Dorastają w latach 80-tych, więc ich dzieciństwo wyglądało podobnie jak moje. Trzepaki, guma do skakania, peweksy - eh, fajnie było to sobie powspominać.
Mariona szybko wychodzi za mąż, jest szczęśliwa u boku męża, ma dwóch synów. Ale pewnego dnia w jej życiu pojawia się ktoś trzeci...
Karolina długo nie może znaleźć tej drugiej połówki, twierdząc, że życie singielki jej odpowiada. Kiedy na jej drodze staje w końcu Michał wszystko potoczyło się bardzo szybko: zaręczyny, ślub i dziecko. Tyle tylko, że ich ukochany synek rodzi się niepełnosprawny. Na szczęście rodzice stają na wysokości zadania i dziecko jest otoczone troską i bezwarunkową miłością. Tylko w sercach tych dwojga co dzień rozgrywa się dramat...
Ale ich losy mogły potoczyć się zupełnie inaczej. Wie o tym Stefania, położna przyjmująca poród Karoliny. Poznajemy ją bliżej w drugiej książce "Zanim wstanie dla nas słońce".
Stefania kocha swoją pracę chyba bardziej od rodziny. Dziecko i mąż są zepchnięci na dalszy plan. Kobieta lepiej czuje się w szpitalu i to tam zaczyna rozkwitać jej romans z pewnym lekarzem. Tymczasem jej dorastająca córka wyjeżdża do babci gdzie poznaje i szybko zakochuje się w Filipie. Owocem tego związku jest ciąża Liwii. Niestety nie dane jej będzie stworzyć z chłopakiem rodziny, choć oboje bardzo tego chcą. Poród też nie jest najłatwiejszy. I wtedy właśnie Stefania robi coś, co na zawsze skrzyżuje losy jej córki i Karoliny z poprzedniej książki.
Ciężko jednoznacznie ocenić tą bohaterkę, tym bardziej, że za swoją decyzję przyjdzie jej płacić przez całe swe życie. Znacznie łatwiej ocenić książki: niezwykle emocjonujące, lekkie w stylu, ale poruszające trudne tematy. Takie lubię :)

Książkę Gabrieli Gargaś "A między nami wspomnienia" zgłaszam do lutowego wyzwania Trójka e-pik, zaś pozostałe do WyPożyczone.

środa, 13 lutego 2019

Pentalogia Remigiusza Mroza

Komisarza Wiktora Forsta poznałam dzięki mojemu mężowi. On też czasem lubi sobie poczytać w pociągu, ale z reguły sięga tylko po te pozycje, które ktoś mu polecił (np. ja :) Tym razem poszedł sam wybrać coś z mojego regału. Wrócił z książką Jodi Picoult - bo zainteresował go opis z tyłu okładki. Od razu pomyślałam sobie, że ludzie w pociągu będą się na niego dziwnie patrzeć, widząc go z takim babskim czytadłem. Szybko wymieniłam mu tę książkę na "Ekspozycję", która już długo stała u mnie na półce, a ja wciąż nie miałam kiedy po nią sięgnąć. Wiedziałam,że tematyka górska powinna go zainteresować, ale nie za bardzo miałam pojęcie czy wciągnie go kryminał.


Po kilku dniach mąż już wiedział, że ta historia ma swoją kontynuację i nakazał szukania dalszych tomów. Akurat wybierałam się do jednej z bibliotek i tam znalazłam  "Przewieszenie". Mąż wziął na siebie dalsze poszukiwania. Obdzwonił chyba wszystkie wypożyczalnie w okolicy i dzięki zaangażowaniu kilku znajomych udało się zarezerwować pozostałe pozycje.


A mąż czytał i czytał, kończył jeden tom od razu brał się za następny. Nie pozostało mi więc nic innego jak pójść w jego ślady.


Muszę przyznać że moje pierwsze spotkanie z Remigiuszem Mrozem było niezwykle udane. Trzeba przyznać, że ten pan ma wyobraźnię :)
"Ekspozycja" to poznanie nie tylko Wiktora Forsta i dziennikarki Olgi Szrebskiej, ale także pierwsze spotkanie z bestią z Giewontu. Niezwykle interesujący jest też wątek Wołynia - ostatnio wiele się pisze na ten temat. Zakończenie zbija z nóg i trzeba koniecznie zaczynać drugi tom.
"Przewieszenie" jak dla mnie jeszcze lepsze. Bestia nadal grasuje w Tatrach pozbawiając życia przypadkowych turystów. Do sprawy włącza się pani prokurator Dominika Wardyś - Hansen. Nie polubiłam tej postaci. Idealny prawnik, ale kiepska matka, która z dziećmi kontaktuje się właściwie tylko przez telefon.
"Trawers" - tu pojawia się wątek uchodźców zakwaterowanych w Kościelisku. A na szlakach kolejne ofiary.
"Deniwelacja" - w Tatrach odnaleziono zwłoki młodych dziewcząt. Policja podejrzewa kolejnego seryjnego mordercę. Nikt nie wie gdzie jest Wiktor Forst. Na szczęście wie to czytelnik.
"Zerwa" czyli niesamowite zakończenie tej pentalogii.

Jedno jest pewne: dawno nie czytałam tak znakomitych kryminałów. Gratuluję autorowi talentu, ale boję się sięgnąć po jego kolejne książki. Boję się, że poprzeczka została postawiona tak wysoko, że innymi pozycjami mogę się tylko rozczarować. Może kiedyś spróbuję...

Jako, że "Zerwę" przeczytała jeszcze w styczniu zgłaszam ją do styczniowego wyzwania Trójka e-pik w kategorii góry, zaś całą cztery wypożyczone pozycje do WyPożyczone.

poniedziałek, 11 lutego 2019

"Leśna trylogia" Katarzyny Michalak

Książek Katarzyny Michalak przeczytałam już dość wiele, ale trudno mi dość jednoznacznie powiedzieć czy lubię twórczość tej autorki, czy też nie.
Jednakże wydaje mi się, że ma ona na tyle charakterystyczny, własny styl pisania, że rozpoznałabym jej książki, nawet wtedy, gdyby ktoś podsunął mi je bez okładki.
Szczerze mówiąc ten styl trochę mnie denerwuje. według mnie autorka w każdej powieści za bardzo przerysowuje rzeczywistość. Jej książki są albo zbyt "cukierkowate" i bajkowe, albo naszpikowane do bólu ludzkimi tragediami.
"Leśna polana" łączy chyba obydwie te cechy.


Trzy główne bohaterki Gabrysia, Majka i Julia poznały się w sanatorium psychiatrycznym, gdzie każda z nich leczyła swą duszę poranioną bolesnymi doświadczeniami.
Chwilę później poznajemy braci Prado: Wiktora i bliźniaków Patryka i Marcina. Panowie prowadzą świetnie prosperującą firmę, mają masę pieniędzy i właściwie nikt by nie uwierzył w ich tragiczną przeszłość. Ogrom krzywd, których doznali w dzieciństwie ze strony swego ojczyma jest tak przytłaczający, że aż niemożliwy w rzeczywistym świecie. Ich gnębiciel ma na swoim koncie znacznie wiele ofiar, nie na darmo pracował w ubeckim więzieniu.
Szybko okazuje się, że każdy z braci Prado zakochuje się w jednej z przyjaciółek. Ale nie dane jest im wieść spokojnego życia. Autorka stawia im na drodze tyle przeszkód, że spokojnie mogłaby nimi obdzielić bohaterów trzech kolejnych książek. Kiedy tylko czytelnikowi zaczyna się wydawać, że wszystko zmierza już ku szczęśliwemu zakończeniu, nagle bach - kolejna tragedia, walka o życie i spokój.


Na szczęście trzeci tom, po kilku zupełnie niepotrzebnych zawirowaniach,  przynosi pomyślne zakończenie. Pojawiają się w nim dzieci, dużo zwierząt i życiowa stabilizacja każdej pary. Mam nadzieje, że dalszego ciągu już nie będzie, choć trzeba przyznać, że książki, dzięki zawrotnej, czasami męczącej akcji czytało się w tempie ekspresowym. Moim zdaniem nie niosą one żadnego przesłania, żadnych wartości, a ogrom opisanych nieszczęść bywa wręcz denerwujący.

Jako, że w drugiej części pojawia się duch "Czerwień jarzębin" zgłaszam do styczniowego wyzwania Trójka e-pik, zaś całą trylogię do WyPożyczone.