czwartek, 3 lipca 2014

Idziemy z dzieckiem do dentysty

Najpierw jednak poszliśmy do kina. Film "Skubani"mnie nie zachwycił, Mały w połowie seansu stwierdził, że "już za długo tu jesteśmy" więc poszliśmy zwiedzać toalety, Młody zaś oglądał z wypiekami na twarzy.


No a potem pojechaliśmy do cioci dentystki. To było już drugie podejście z Małym. Wiedziałam, że ma dziurki w dwóch ząbkach, a w wakacje mamy więcej czasu, więc trzeba to wykorzystać i zrobić z ząbkami porządek. Kilka dni wcześniej kupiłam Małemu kolejną książeczkę z serii "Mądra Mysz", tym razem o dentyście.


Przeczytaliśmy ją kilka razy, żeby Mały wiedział czego się spodziewać. Mimo tego na pierwszą wizytę jechał trochę wystraszony. Usiadł na fotelu, otworzył buzię, ale zaraz ją zamknął i uciekł do kącika zabawek. Na szczęście nasza ciocia dentystka ma wspaniałe podejście do dzieci. Zdołała namówić go na powrót do gabinetu, obejrzała wszystkie ząbki i pokazała (na razie bez uruchamiania) wszystkie swoje czarodziejskie szczoteczki. Nam zaleciła kupno elektrycznej szczoteczki do zębów, aby oswajać Małego z hałasem przy czyszczeniu. Mały wyszedł stamtąd bardzo zadowolony, z zapowiedzią, że wkrótce wróci do cioci, bo jeszcze nie zdążył pobawić się wszystkimi zabawkami, jakie są w poczekalni.
Tak było w poniedziałek, a w czwartek Mały, uzbrojony w swoją nową elektryczną szczoteczkę, przekroczył progi gabinetu już zupełnie z innym nastawieniem. Specjalnie przyjechaliśmy wcześniej, żeby mógł najpierw się pobawić. Kiedy przyszła nasza kolej, raźno usiadł z tatą na fotelu i zaczął prezentować działanie swojej szczoteczki. O dziwo, na pytanie cioci, czy ona też może poczyścić mu ząbki swoimi przyrządami, pozwolił jej na to. I tak ciocia usunęła najpierw głowę robaczka, potem jego ogonek i na końcu cztery nóżki. Niepotrzebny był nawet telewizor, który ciocia ma umieszczony tuż nad głową pacjenta. Założenie plomby to już był pikuś. Wszystko trwało parę minut i dumny Mały już wybierał sobie nagrodę z szuflady. Oj warto było jechać tak daleko do dentysty.Ta sama ciocia leczyła zęby Młodego gdy był młodszy. Pamiętam, że sam prosił się, by jechać do niej na przegląd lub wymyślał, że boli go prawa górna czwórka z lewej strony. Teraz odważnie chodzi do innej pani stomatolog, która może nie jest już taka fajna, ale też miła i przyjmuje z ramach NFZ.
A tak wyglądają nasze elektryczne szczoteczki.


Są już dwie, kupione w Rossmanie, za niecałe 30zł. za sztukę. Młody widząc jak brat sam dekoruje swój sprzęt dołączonymi naklejkami, zaraz zażyczył sobie taka samą. Ciekawe, ile razy umyją zęby nie swoją szczotką?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz