wtorek, 17 lipca 2018

Pojedynek Detektywów

W ostatnim czasie w naszym domu gościliśmy naprawdę wielu detektywów. A wszystko to oczywiście za sprawą książek.

Jako pierwszy swe umiejętności zaprezentował Detektyw Zagadka, bohater trzech książek wydanych przez wydawnictwo SBM. Okazał się bardzo sympatycznym jegomościem, który ma na swoim koncie rozwiązanie wielu tajemniczych spraw.. Odkrył, dlaczego kanarek zegarmistrza Kukułki nie śpiewa i skąd wziął się trzynasty guzik od domofonu, wskazał, kto zjadł ciastka przeznaczone na podwieczorek i odnalazł zaginionego psa Leona. We wszystkich przygodach towarzyszy mu dwójka dzieci: Basia i Bartek, dla których detektyw Zagadka jest wujkiem. Książeczki przeznaczone są dla dzieci, które zaczynają przygodę z samodzielnym czytaniem. Opowiadania są krótkie, a litery duże Mały twierdził, że dałby radę czytać sam, ale mu się nie chce, bo on czyta powoli. Czytaliśmy więc wspólnie i niestety historyjki okazały się dla niego nieco nużące. W większość z nich autorka podaje od razu gotowe rozwiązania - no bo w końcu zagadki rozwiązuje detektyw a nie czytelnik.






Szybko więc zaprosiliśmy do współpracy detektywa Pozytywkę. Ten stał się prawdziwym kumplem Małego i chyba nikomu nie trzeba go przedstawiać. Trochę gamoniowaty, trochę zakręcony, ale rozwiązuje każdą zagadkę, z którą przychodzą do niego dzieci. A na dodatek daje szansę czytelnikowi sprawdzić się w rol detektywa. Małemu udało się rozwiązać większość zagadek. Te które go przerosły przyjmował z wielkim zaskoczeniem, że "to naprawdę tak jest?"




Mamy w domu "Wielką księgę detektywa Pozytywki", która łączy w sobie cztery inne książeczki z jego przygodami. Czytaliśmy sobie co rano po dwie, trzy historyjki, a popołudniami graliśmy w grę wydana przez "Naszą Księgarnię".




Gra, to takie udoskonalone i rozbudowane Memo. Spośród 49 kafelków należy wyszukać te, które są własnością detektywa. Jednak nie wystarczy odnaleźć pary przedmiotów, czasami potrzebne są trzy a nawet cztery jednakowe tabliczki.  Należy jednak uważać na czarny charakter książki czyli detektywa Martwiaka oraz dozorcę  - pana Mietka, gdyż odsłonięcie kafelka z ich podobizną powoduje stratę kolejki. Gra bardzo podoba się obu moim chłopakom a odkrycie zakazanych kafelków powodowało salwy śmiechu

A wieczorami, kiedy Mały już spał, w pokoju obok rozgrywał się prawdziwy "Pojedynek detektywów". Książka Arkadiusza Niemirskiego wypożyczona z naszej wiejskiej biblioteki już dość długo czekała na swoją kolej, a ponieważ Młody ostatnio zaczytany w fantastyce, zabrałam się za nią sama.
Arkadiusz Niemirski dał się poznać jako następca Zbigniewa Nienackiego, kontynuator przygód Pana Samochodzika. I rzeczywiście książka w swej treści bardzo przypomina te o Panu Tomaszu. Tu jednak bohaterem jest Artur Burski, nauczyciel matematyki, który dostaje tajemniczą propozycję wzięcia udziału w niecodziennym pojedynku. Niedaleko zamku w Oporowie odkryto trumnę ze szkieletem i miedzianą tabliczkę z zaszyfrowana informacja o ukrytym skarbie. Tę zagadkę próbuje rozwiązać aż siedmiu śmiałków (w tym dwie kobiety), którzy nie znają się wzajemnie, a  każdy przyjmuje pseudonim detektywa znanego z kina lub literatury. Arturowi, podobnie jak Panu Samochodzikowi w rozwiązaniu zagadki pomaga para licealistów, którzy jak na szesnastolatków są moim zdaniem bardzo dziecinni. Może też liczyć na pomoc swojej sąsiadki, młodej pianistki Joli. Szybko okazuje się, że rozwiązanie zagadki z Oporowa wcale nie jest takie łatwe, tym bardziej, że ktoś próbuje tam nieźle namieszać.




Ponieważ książka okazała się ciekawa, przy najbliższej wizycie w bibliotece wypożyczyłam jeszcze jedną pozycję Arkadiusza Niemirskiego "Testament bibliofila". Okładka podobna, ale inni bohaterowie i całkiem nowa przygoda. Tym razem poszukiwany jest skarb ukryty przez Emanuela Karskiego, architekta pasjonującego się historią. Tuż przed swoją śmiercią zostawił on swoim dzieciom płytkę CD, do której dostępu broni tajemnicze hasło. Trop prowadzi do zamku w Kórniku, jego słynnych dzieł sztuki i białych kruków w bibliotece. Rodzeństwo, które nie pała do siebie sympatią wraz z pomocą detektywa Barbera i 14-letniego Marka zostaje wciągnięte w pewną grę. Nie wiedzą o tym, że spadkiem interesują się też gangsterzy z Francji.



Obie książki dobrze się czyta, choć liczne opisy zamków, odwołania do historii mogą być trochę nużące. Fajnie byłoby zwiedzać zamki w Oporowie i w Kórniku mając w ręku te własnie lektury.

Wszystkie nasze detektywistyczne książki zgłaszam  do wyzwań Dziecięce poczytania Bonusowe oraz WyPożyczone.

1 komentarz:

  1. Detektywa pozytywkę także znamy i uwielbiamy. Poza nim u nas w domu często goszczą także detektywi ze szwedzkich kryminałów, które bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń