środa, 20 maja 2020

Co robimy w czasie epidemii cz.3

Mam nadzieję, że to już ostatni odcinek z raportem o naszych działaniach w czasie epidemii.
Chłopcy już coraz mniej zadowoleni są z siedzenia w domu, maja znacznie mniej pomysłów na ciekawe zajęcia. Coraz częściej w ich dłoniach widać pady x-boxa lub telewizyjnego pilota. Tata zarządził prace remontowe w garażu, więc pomimo zniesienia części obostrzeń nie wybraliśmy się jeszcze na dłuższą wycieczkę.

Oto kilka wspomnień z minionych tygodni.

1. W dalszym ciągu pieczemy.
Tata i Mały pieką chleby, mama ciasta i słodkie bułeczki. W ogóle nie chodzimy już do piekarni, a tata pomimo powrotu do pracy deklaruje, że będzie piekł nadal. Mały wyspecjalizował się w zakładaniu ciasta chlebowego, choć wydaje mi się, że potrafił by już samodzielnie upiec bochenek.



2. Odkryliśmy cmentarzysko dzików.
Podczas jednego z naszych spacerów po polach Mały znalazł kości zwierząt. Na początku ucieszył się, że będzie sławnym paleontologiem, myśląc że odkrył kości dinozaurów. Zaczął węszyć i szukać dalej. Okazało się, że w gęstych krzakach spoczywają kości przynajmniej trzech zwierząt (trzy czaszki).

 Z pomocą internetu ustaliliśmy że to kości dzików.



Skąd się tam wzięły? Nie wiadomo. Teren leży za blisko zabudowań by mogły stać się ofiarą polowań. Wątpimy też, by zagryzły je inne zwierzęta no bo jakie. Zagadka pozostała nie rozwiązana.
A my przestaliśmy chodzić na pola, bowiem w okolicy pojawiło się stado 8 dzików, bardzo żywotnych. Wśród nich są młode warchlaki. Lepiej się z nimi nie spotkać.

3. Na półce Małego zamieszkał Ekorobot.
Choć to praca wspólna obu moich chłopaków, ocenę z techniki dostał tylko Mały.


4. Wśród gier planszowych królował Super farmer, do którego chłopcy znowu stworzyli własne zasady. Tym razem na dorobionych kartonikach widniały symbole czołgów, wozów bojowych i innych wojskowych pojazdów.

                                                 


5. Co czytaliśmy?
Razem z Małym m.in niewielką książeczkę o przygodach pewnego kota o imieniu Maurizio. Kot jest piosenkarzem, bardzo lubi eleganckie ubrania, dobrą kuchnię i planuje niesamowity koncert w Rzymie. Próbują mu w tym przeszkodzić dwa inne koty, zazdrosne o jego karierę.
Początkowo Mały sceptycznie był nastawiony do tej książki. Nie podobało mu się, że kot jest takim strojnisiem, opisy jego strojów były dla niego nużące. Ale potem przygoda go wciągnęła i książkę zaliczył do ciekawych.


Ja z kolei przeczytałam głośną i reklamowaną wszędzie "Pacjentkę".
Niestety, to książka nie w moim typie. Uważam ją nawet za przereklamowaną. Choć raczej lubię thillery, to ten przez pierwszą połowę ciągnął mi się niemiłosiernie. Na szczęście zaskakujące zakończenie wynagrodziło mi trud czytania.


Znacznie ciekawsza była dla mnie książka nie znanej mi wcześniej autorki Agnieszki Janiszewskiej "Pamiętam". Akcja umiejscowiona pod koniec lat 60-tych - lubię takie klimaty. Tajemnica rodzinna, którą wspólnie usiłują rozwiązać bohaterki. Niby nic porywającego, a jednak dobrze się ją czytało.


Joanna Jax jest jedną z moich ulubionych autorek. Miałam okazję porozmawiać z nią chwilę na targach książki w Katowicach. Byłam bardzo ciekawa jak poradziła sobie z książką, której akcja toczy się w dwudziestoleciu międzywojennym w Petersburgu.
I tym razem nie zawiodłam się. Historia Aleksandra i Leny choć na chwilę przeniosła mnie w tamten barwny świat. Świat pełen kontrastów, w którym bale bogatych oligarchów toczą się tuż obok biedoty mieszczan. Świat, w którym służba nie ma żadnych praw. Świat, w którym do głosu dochodzą komuniści.


Tymczasem niedawno zostały otwarte biblioteki. I w samą porę, bo udało nam się przeczytać już wszystkie nasze zapas. Na zdjęciu poniżej książki, które Młody przywiózł z wiejskiej filii biblioteki. Drugie tyle przywiozłam z miasta. Czas już w końcu kończyć tą kwarantannę :)



Dwie książki z biblioteki zgłaszamy je do wyzwania WyPożyczone.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz