wtorek, 12 sierpnia 2014

Tupcio Chrupcio

Mały zakochał się w Tupciu Chrupciu. Właściwie sama mu te miłość podsunęłam, bo pamiętam te książeczki jeszcze z czasów, gdy Młody był pięciolatkiem. Postanowiła poszukać ich w naszej bibliotece i Mały wsiąknął. Dzień bez Tupcia to dzień stracony.


Tupcio Chrupcio jest małą myszką, która chodzi do przedszkola gdzie spotyka zarówno fajnych kolegów jak i niegrzecznych łobuziaków. Czasem grymasi przy jedzeniu jak każde dziecko w tym wieku. Ma też wiele innych przygód, których my jeszcze nie znamy, bo wypożyczyliśmy tylko trzy książeczki z tej serii.
Czytamy je codziennie, czasem po dwa razy i nie ma mowy o żadnych skrótach, bo Mały niektóre teksty na już na pamięć. Zdarza się, że sam przegląda książeczki, podziwiając kolorowe obrazki i dopowiada znane dialogi.



Tupcio Chrupcio przybliżył nam przedszkole, do którego Mały niebawem zawita. Trochę się bałam, czy nie wystraszą go trzej niegrzeczni chłopcy rozrabiający w przedszkolu Tupcia, ale chyba za bardzo się tym nie przejął. Dowiedział się za to, że z każdym problemem ma się zwracać do swojej pani, a w domu do mamy.
Większym problemem okazał się fakt, że Tupcio do przedszkola zabiera czekoladowe ciasteczko upieczone przez mamę, a on nie.

A tak w ogóle chyba muszę kupić choć jedną książeczkę z tej serii, bo Mały już zapowiedział, że nie odda Tupcia do biblioteki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz