poniedziałek, 5 marca 2018

Zimowo

Ta zima to mogłaby się już skończyć. Co roku o tej porze mieliśmy już posiane w rozsadnikach selery i pory, czasem nawet pomidory, a teraz mróz taki, że o pracach ogródkowych na razie nawet nie myślimy.
Dodatkowo w tym roku to zimę w zasadzie przechorowaliśmy. Mały zaczął swoą serię w połowie grudnia - zwykłe przeziębenie. Na początku stycznia odkrylśmy najego plecach kilka czerwonych krostek. Początkowo sądziliśmy, że to jakaś kolejna alergia, ale po ilku dniach lekarka rozwiała nasze wątpliwości. To byłpółpasiec na szczęście nie dający żadnych innych objawów w ostaci bólu czy gorączki. Ledwo zaleczyliśmy to dziadostwo tajemniczy wirus zdziesiątkował przedszkole Małego. Po tygodniu lekkiej gorączki wylazło zapalenie ucha. Po feriach Mały był w przedszklu 2 tygodnie i teraz kończymy leczyć bostonkę. Tu na polu bitwy z chorobą poległ także Młody.
Oj nie łatwa była ta zima.

Nie robiliśmy w tym roku żadnych zimowych wycieczek. Na szczęście Młody w czasie ferii wyjechał na zimowisko do Zakopanego, gdzie całkiem niespodziewanie nauczył się jeździć na nartach. Mały nie chciał być gorszy i dwa razy udało mu się pojechać z tatą na niewielki wyciąg narciarski do Smolenia. Tam po dwóch lekcjach z instruktorem Mały samodzielnie wjeżdżał orczykiem i zjeżdżał w dół. A mama tylko stała i robiła zdjęcia.


W czasie feryjnej nieobecności Młodego, odkryliśmy z Małym, że naprzeciwko domu, w niewielkim zagajniku mamy swoje prywatne lodowisko. Bajorko, które tworzy se tam zawsze między drzewami zamarzło, tworząc grubą pokrywę lodu. Mały mógł się tam ślizgać do woli, a gdy wrócił starszy brat grali nawet z hokeja i w curling.



Starałam się też zainteresować Małego przyrodą, dlatego wybraliśmy się na zimowy spacer po lesie szukać tropów zwierząt. Niestety Mały w głowie miał tylko zimowe harce,  wiec nasza wycieczka szybko zakończyła się na lodowisku.

Oto co udało nam się sfotografować:







Zima na szczęści się już kończy. Zaczynamy planować wiosenne wyjazdy.
Natomiast do naszego ogrodu zaczęły wybierać się sarny. Widocznie w lesie wszytko już wyjadły i przychodzą grzebać na naszych grządkach. Mam nadzieję, że to znak, że już wkrótce zrobi się ciepło i  będziemy mogli ruszyć z pracami ogrodowymi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz