Mały oczywiście co roku w niedzielny poranek poszukuje prezentów, tylko w jego przekonaniu przynosi je nie zajączek a króliczek.
Zajączek Tru niewiele ma wspólnego z Wielkanocą (chociaż ostatni rozdział bezpośrednio do tego nawiązuje). Mieszka sobie z mamą i rodzeństwem w Wysokim Lesie w biednej dzielnicy emigrantów. W szkole obok takich jak on szaraków, spotyka Kolorowych czyli bogate dzieciaki noszące barwne, sztuczne futerka. Jednak Tru jest trzeźwo myślącym zającem i zamiast rozpaczać nad swoją dolą zajmuje się wymyślaniem wynalazków, które w pewien sposób niwelują różnice między Kolorowymi a Szarakami.
"Tru" nie jest zwykłą książką dla kilkulatków. Zresztą nie spodziewałabym się tego po autorce p. Barbarze Kosmowskiej. Małego najbardziej interesowały wynalazki: zajęcza hulajnoga, aparaty do puszczania baniek, kosiarka z odkurzacza. Ale poruszone są tu też trudniejsze tematy: feminizm, manifestacje, dyskryminacja i nietolerancja wobec tych, którym w życiu se nie poszczęściło.Dlatego cieszę się, że naszemu głośnemu czytaniu z uwagą przysłuchiwał się Młody, bo na pewno jemu ta książka dała wiele do myślenia.
Książkę zgłaszam do wyzwań: WyPożyczone oraz Dziecięce poczytania Bonusowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz