czwartek, 13 kwietnia 2017

Emma Donoghue "Pokój"

Są takie książki, które chciałabym mieć na zawsze na swojej półce. Kiedy w księgarni po raz pierwszy zobaczyłam „Pokój” Emmy Donoghue, pomyślałam sobie, że koniecznie muszę ją kupić. Kusiła okładka, recenzja na odwrocie, a nawet plakaty filmowe reklamujące ekranizacje tej powieści. Ale czas leciał, a ja ciągle odkładałam ten zakup na później.
Wreszcie, zupełnie przypadkiem dorwałam ją w bibliotece.


Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów stwierdziłam, że dobrze, że jej nie kupiłam. Strasznie rudno jest czytać o wielkiej krzywdzie wyrządzonej dziecku. Gdy dotarłam do końca żałowałam, że jednak nie mam jej  w swoich zbiorach.
„Pokój” to historia pięcioletniego chłopca, dla którego cały świat ma kilka metrów kwadratowych, zamykane na głucho drzwi, okno dachowe, w którym widać jedynie słońce i księżyc.. Jack urodził się w niewoli jako owoc gwałtu. Jego mama została porwana przez szaleńca i uwięziona w starej szopie, przerobionej na pokój mieszkalny. Stary Nick przychodzi do niej co noc, dlatego mały Jack śpi w szafie. W ciągu dnia matka próbuje stworzyć chłopcu choć namiastkę normalności. Pomimo braku zabawek jej synek nigdy się nie nudzi. Razem budują tor treningowy i ćwiczą, wykonują przeróżne prace plastyczne wykorzystując do tego opakowania po produktach spożywczych, uczą się czytać i pisać. Czytając opisy tych zabaw nie raz robiłam sobie rachunek sumienia: czy ja bym tak potrafiła, czy miałabym aż tyle cierpliwości do własnego dziecka. I mimo, że nie jest to historia oparta na faktach, było mi szczerze żal małego Jacka. Jak wiele stracił w swoim życiu, jak wielu wrażeń go pozbawiono. Dzięki tej książce zaczęłam głębiej dostrzegać to co mam wokoło, to co posiadają moje dzieci, to czego mogą doświadczać na co dzień.
Książkę czyta się bardzo szybko, ale jej treści  pozostaną we mnie na długo.


Książkę zgłaszam do wyzwań: WyPożyczoneCzytam, ile chcę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz