Można powiedzieć, że Zygzak McQueen towarzyszy Młodemu przez całe życie. Ten sympatyczne samochodzik po raz pierwszy pojawił się w kinach gdy syn miał zaledwie roczek. Ponieważ szybko zawojował świat pojawił się też w naszym domu. Początkowo w postaci zabawek, książeczek,ubranek, mieliśmy nawet zygzakową poduszkę. Bajkę obejrzeliśmy dużo później, kiedy była już dostępna na DVD i przyznam szczerze ja sama lubię do niej wracać.
"Auta 2" weszły do kin dokładnie wtedy, gdy urodził się Mały. Młody bardzo chciał iść z tatą na seans, niestety z powodu naszej przeprowadzki ta wyprawa nie doszła do skutku. I dobrze, bo kontynuacja przygód Zygzaka trochę nas rozczarowała. Takie historie szpiegowskie to nie dla nas.
Bardzo byłam ciekawa co takiego wymyślą twórcy filmu w jego trzeciej odsłonie. Mały z Młodym również niecierpliwie przebierali nogami, licząc, że tym razem duży ekran ich nie ominie. I nie zawiedli się. Mistrz McQueen znowu bierze udział w szaleńczych wyścigach. Ale tym razem obok niego pędzą ultraszybkie nowoczesne samochody, z którymi weteran nie ma szans. Musi znaleźć sposób by pokonać Jacksona Sztorma, który swoim zachowaniem nie wzbudza sympatii widza.
Chłopcy wyszli z kina zadowoleni i uradowani. Ja również uśmiechałam się pod nosem, chociaż dla mnie ten film niósł zupełnie inne wartości. Podczas gdy oni głośno zachęcali Zygzaka do walki, ja z nostalgią myślałam o przemijaniu.
Oczywiście po powrocie do domu filmowe sceny przeniosły się do dziecięcego pokoju. I tak oto mamy w domu tor wyścigowy godny Zygzaka McQueena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz