Był taki czas w moim życiu, gdy zaczytywałam się literaturą obozową. Czytałam, przeżywałam i nie mogłam zrozumieć dlaczego "ludzie ludziom zgotowali taki los". W pewnym momencie nastąpił przesyt, nie mogłam nawet patrzeć na książki o holokauście. Na świat przyszły moje dzieci, a ja chciałam, żeby nasz świat, który wspólnie budujemy był jak najszczęśliwszy, wolny od trosk i kłopotów.
Ale dzieci zaczęły dorastać, Młody zaczął już poznawać historię we wszystkich jej aspektach. Musiałam przestać bać się koszmarów nocnych i zacząć odpowiadać na wiele pytań.
Powoli zaczęłam wracać do odrzuconej literatury. Najpierw była Jodi Picoult i "To co zostało". Przeczytałam jednym tchem. Później kilka pozycji odrzuciłam. A niedawno znajoma pożyczyła mi "Dziennik Helgi". Jest to świadectwo kilkunastoletniej dziewczynki o życiu w obozach koncentracyjnych.
Helga Weissowa urodziła się w 1938r. w żydowskiej rodzinie, ale miała to szczęście, że mieszkała w Czechach, nie w Polsce. Sytuacja czeskich Żydów na początku wojny była o wiele lepsza niż w naszym kraju. Owszem przed Żydami zamykają się szkoły, urzędy, zakłady pracy, a nawet place zabaw, musza też chodzić z Gwiazdą Dawida na rękawie, ale nikt nie słyszy tam jeszcze o Oświęcimiu, o gettach. Rodzina Helgi z niepokojem czeka na decyzję o transporcie do Terezina. Mają czas, aby spakować swój dobytek, naszykować zapasy żywności, a gdy w końcu nadchodzi czas wywózki nie ma mowy o bydlęcych wagonach.
Terezin okazuje się być twierdzą, więźniowie śpią w koszarach, na piętrowych pryczach, osobno kobiety, osobno mężczyźni. Nie ma tu pasiaków, ogolonych głów. Choć racje żywnościowe są bardzo małe, nie dochodzi tu do śmierci głodowych. Ze względu na kontrole Czerwonego Krzyża obóz w Terezinie funkcjonuje modelowe getto, które świat postrzega jako miejsce, w którym Żydzi żyją sobie spokojnie otoczeni opieką III Rzeszy.
Po ponad trzech latach pobytu w Terezinie Helga z mamą zostają przewiezione do Oświęcimia. W swym dzienniku pisze wtedy słowa, które wciąż były w moich myślach. "A my narzekałyśmy na Terezin. Przecież to był prawdziwy raj w porównaniu z tym, co widzę tutaj".
Helga przeżyła wojnę, choć ostatnie dni przed wyzwoleniem były dla niej tułaczką po różnych obozach. Doświadczyła głodu, skrajnego wyziębienia i wyczerpania, ale udało jej się wrócić do Pragi. Jej dziennik przetrwał zamurowany w ścianie przez wuja. Po wojnie dziewczyna uzupełniła go o wspomnienia związane z Oświęcimiem i innymi obozami.
Dziś jest Helga Weissowa jest znaną malarką, a jaj dziennik pisany ołówkiem i własnoręcznie ilustrowany kolejnym świadectwem dziejów, które nie powinny się wydarzyć.
Książkę zgłaszam do wyzwań: WyPożyczone oraz Dziecięce poczytania Bonusowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz