poniedziałek, 9 stycznia 2017

"Dzień, który zmienił wszystko"

Styczeń zaczął nam się chorobowo. Siedzimy w domu i się kurujemy. Chłopcy oczywiście śpią do oporu, ja mam więc czas na pisanie.
Idąc za ciosem przedstawiam drugą już przeczytana w tym roku książkę - tym razem moją.



Skusiłam się na nią, gdyż polecana jest wielbicielkom Jodie Picoult, a tą autorkę bardzo lubię.

Historia rozpoczyna się w dniu, w którym Nathan McCane podczas polowania znajduje w lesie jednodniowego, porzuconego chłopca. Szybko zawozi go do szpitala, ratując mu tym samym życie. Bardzo pragnie zaadoptować niemowlę, ale prawa do opieki nad chłopcem uzyskuje jego babcia. Nathan prosi ją tylko o to, by któregoś dnia przyprowadziła do niego dziecko i wyjawiła mu kto je ocalił.

Chłopiec dorasta jednak w nieświadomości o swoim pochodzeniu. nie wie nawet, że jego matka zmarła w areszcie na skutek powikłań poporodowych. Co roku otrzymuje jednak prezent urodzinowy od "pana, który znalazł go w lesie"

Piętnastoletni Nat odkrywa powoli swoją przeszłość. Rodzi się w nim bunt, zaczynają się ucieczki z domu i łamanie prawa. W końcu babcia przywozi go do Natchana. Ten zgadza się przejąć opiekę nad chłopcem i robi wszystko by udowodnić mu, że już nigdy nie usunie go ze swojego życia.

"Dzień, który zmienił wszystko" to piękna opowieść o odpowiedzialności, poświęceniu i miłości.
Przeczytałam ją z wielkim zainteresowaniem. 

Książkę zgłaszam do wyzwań: Czytam, ile chcę WyPożyczone













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz