Ale póki co pozwalam chłopakom cieszyć się śniegiem. Lepienie bałwana już ich nie interesuje. Powstał co prawda taki oto malutki nazwany R2D2, ale generalnie oni wolą tarzanie się w śniegu, robienie aniołków i oczywiscie bitwy na śnieżki.
Górek do jazdy na sankach też nie mamy, ale chodzimy tu i ówdzie, a z każdej takiej wyprawy chłopaki wracają mokrusieńcy, ale i przeszczęśliwi.
Choć śniegowy bałwan jakiś taki niewydarzony, to te artystyczne wyszły nam całkiem nieźle. Mały zrobił dwa bałwanki za pomocą płatków kosmetycznych.
Młody za zajęciach w bibliotece stworzył skarpetkowego "SuperSnowmena"
oraz bałwana na głowie wymalowanego mąką na kleju.
Udało mi się też namówić Małego na poznanie samogłosek. Dzięki uprzejmości p.Ani z bloga Pomysłowe smyki układaliśmy igloo i zaprowadzaliśmy do nich Eskimosów.
A w zimowe wieczory nie mogło zabraknąć zimowych lektur. Młody pochłonął "Nelę na Kole Podbiegunowym", a my z Małym przeczytaliśmy jedna z przygód Fenka "Zabawy na śniegu".
"Przygody Fenka. Pory roku" to seria czterech książeczek o sympatycznym lisku. W zimowej części Fenek i jego przyjaciel Maks jak wszystkie dzieci szaleją na sankach i lepią bałwana.
Mały bardzo lubi te opowieści. Wyróżnia je to, że na końcu każdej strony znajduje się proste pytanie sprawdzające zrozumienie czytanego tekstu lub spostrzegawczość dziecka, jeżeli odnosi się do rysunku. Mały nie ma żadnych problemów z odpowiedziami na pytania co bardzo go cieszy.
Do czytania z Fenkiem wrócimy na pewno wiosną, a "Zabawy na śniegu" odkładamy na półkę i zgłaszamy do wyzwania Powrót do dzieciństwa
Super się bawicie ;-) bardzo nam miło, że przyczynilismy się do tego!
OdpowiedzUsuńGorąco Was pozdrawiamy ;-*