Od dziecka sporo czytam. I udało mi się zarazić tą pasją chłopaków. Mały nie zaśnie bez czytania. Młody pochłania coraz dłuższe książki. A ja czytam głównie w pociągu, bo to mój codzienny środek transportu do pracy.
Od kilku lat prowadzimy z chłopakami zapiski ile książek udało nam się przeczytać w ciągu roku. I tak w ciągu ostatnich 12 miesięcy Mały przeczytał 102 książki, Młody 34 (bo on czyta grubsze) , a ja 45 (+102, które czytałam Małemu).
Niektóre książki chłopaków opisywałam tu na blogu, gdyż uznałam, że są warte zapamiętania.
W tym roku pomyślałam sobie, że może podejmę się jakiegoś wyzwania czytelniczego, no bo skoro już czytamy, to może warto udokumentować to trochę lepiej niż tytuł i autor zapisany w zeszycie. Śledzę kilka blogów czytelniczych i wybrałam z nich kilka wyzwań.
Pierwsze wyzwanie: Powrót do dzieciństwa.
Dlaczego to wyzwanie - to chyba jasne. Nie dość, że czytam książki Małemu to jeszcze zaczęłam podkradać Młodemu. Syn mi dorasta, sięga po poważniejsze lektury, którymi Matka też jest zainteresowana.
Drugie wyzwanie: WyPożyczone
Prawie wszystkie książki, które czytamy wypożyczamy z biblioteki. Rzadko kupujemy coś dla siebie, a jeśli już to z reguły są to książki dla chłopaków. Mamy wspaniale zaopatrzoną bibliotekę gminną i jej wiejski oddział. Możemy w nich wypożyczać nielimitowane ilości książek na trzy konta. Czego chcieć więcej.
Trzecie wyzwanie: Czytam ile chcę
W naszym wydaniu: czytam, na ile mi czas pozwoli. Podoba mi się brak wytycznych w tym wyzwaniu.
No cóż. Kilka książek w tym roku już przeczytaliśmy. Teraz tylko pisać o tym. Czy się uda? Czas pokaże.
Dziękuję za umieszczenie informacji o moim wyzwaniu :) Już dopisałam Cię do listy.
OdpowiedzUsuń