środa, 19 lipca 2017

W kraju Pana Andersena

W tym roku naszą wakacyjny wypoczynek zaplanowaliśmy w Kopenhadze. Żeby było ciekawiej i bardziej "po naszemu" nie skorzystaliśmy z oferty żadnego biura podróży, tylko sami ustalaliśmy czym pojedziemy, co zwiedzimy, dopasowując to wszystko do naszych zainteresowań i funduszy.

Podczas gdy mąż ogarniał sprawy logistyczne, mnie po głowie chodziła jedna myśl: Jedziemy do kraju Andersena, a Mały nie zna żadnej z jego baśni. Młody zaznajomił się z nimi w czwartej klasie. Pani od polskiego zleciła przeczytanie kilku wybranych baśni, a my, żeby nie było nudno, z pomocą portalu SuperKid stworzyliśmy taki oto baśniowy zeszyt.






Ale Mały baśni nie lubi, więc gruby tom andersenowskiej twórczości, który ja sama dostałam w prezencie z okazji I Komunii Św. pokrywa się kurzem. Synek nie dał się nawet namówić na oglądanie animowanych wersji baśni. Pognałam więc do biblioteki i poprosiłam o jakieś cieńsze wydania, koniecznie z obrazkami. Mały wybrał spośród ich tylko dwie: "Brzydkie kaczątko" i "Calineczkę"czyli "Dziecię Elfów".


Słuchał z zainteresowaniem i chyba nawet mu się podobało, choć stwierdził, że Calineczka to bajka dla dziewczyn.

Kopenhaga, jak każda stolica pełna jest zabytków i urokliwych miejsc. O tym co udało nam się zobaczyć napiszę już wkrótce. Ale moje oczy wciąż wypatrywały śladów sławnego bajkopisarza, który choć urodził się w Odense, większość swego życia spędził właśnie w Kopenhadze. I wreszcie trzeciego dnia pobytu odnaleźliśmy pomnik Poety (jak nazywają go Duńczycy).


Twarz Andersena zwrócona jest w stronę Ogrodów Tivioli, w których autor czerpał inspirację do wielu baśni.


 Różne źródła internetowe podają, że często można tam zobaczyć aktorów odgrywających scenki z baśni. Niestety, nie spotkaliśmy żadnego. Zabrakło nam też czasu na zwiedzenie Muzeum Andersena, choć może czas by się znalazł, gdyby moi panowie wykazali choć trochę więcej zainteresowania twórczością baśniopisarza.

Mimo wszystko dwie przeczytane baśnie mogę zgłosić do wyzwań: Czytam, ile chcęWyPożyczonePowrót do dzieciństwa.


2 komentarze:

  1. Może "Ołowiany żołnierzyk" albo "Krzesiwo" wydadzą się Twemu synowi bardziej chłopięce? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, ale musiałoby to być jakieś nowe wydanie z barwnymi ilustracjami. On jest w tym wieku, że książkę ocenia po okładce i obrazkach w środku. Na moje stare wydanie "Baśni" nawet nie chce spojrzeć :)

      Usuń