Tych braci zna chyba każdy w Polsce. Może nie są ulubieńcami moich chłopaków, ale obaj chętnie oglądają kreskówki z ich udziałem. W październiku ubiegłego roku udało nam się nawet zwiedzić Wytwórnię Filmów Animowanych w Bielsku - Białej a więc miejsce narodzin Bolka i Lolka, skąd przywieźliśmy sobie fajne figurki bohaterów.
Bolek i Lolek na okładce jak magnes przyciągają Małego do książek. Mnie jakoś nie bardzo :(
Pierwsza książeczka "Bolek i Lolek na safari" wydana została przez wydawnictwo Dragon. Mieliśmy kiedyś dwie inne z tej serii, ale szybko oddałam je komuś. Zupełnie do mnie nie przemawiają. Rysunki niby piękne i kolorowe, ale tekst jakiś drętwy. W dodatku Bolek jako starszy z braci non stop strofuje młodszego, wywyższa się nad nim, wykorzystuje go, gdyż sam jest zwykłym leniuchem i tchórzem. Nie chciałabym, żeby tak wyglądały relacje między moimi synami.
Na dodatek wydawnictwo reklamuje pozycję jako "Książkę bez przemocy". Tak, to dlaczego bohaterowie w pewnym momencie zostają związani? I co na ilustracji robi ta strzelba?
Może się czepiam, ale nie żałuję, że ta książeczka była króciutka. Ale Małemu nawet się podobała.
Druga pozycja "Nowe przygody Bolka i Lolka. Domowi odkrywcy" autorstwa Leszka Talko dużo bardziej przypadła mi do gustu. Więcej tekstu, mniej obrazków, a i tematyka jakaś taka bardziej przystępna.
Książka podzielona została na 10 rozdziałów, każdy o czym innym. Chłopcy razem z kolegą śledzą bociana, szukają skarbów za pomocą wykrywacza metalu, produkują i sprzedają lemoniadę, odkrywają tajemnicę znikających cukierków i sami naprawiają zdalnie sterowane samochodziki. Pomimo, że charakterek Lolka nadal jest trochę wredny, książkę czyta się całkiem przyjemnie. Choć jest pewne ale. Gdyby bohaterami byli zwykli chłopcy, a nie kultowi bracia, byłoby chyba lepiej. Jakoś te nowoczesne przygody Bolka i Lolka kłócą się trochę z tym, co my dorośli pamiętamy ze szklanego ekranu. No ale czego się nie robi dla reklamy i zdobycia czytelnika :)
Trzecią książkę, której autorem jest Marcin Wicha wypożyczyliśmy nieco później. Tytuł "Bolek i Lolek. Genialni detektywi" wydawał się bardzo zachęcający. No i chociaż książkę trudno nazwać cudem świata zainteresowała nas i wciągnęła.
Bracia spędzają wakacje u ciotki Ali. Ciocia ciągle zajęta przygotowywaniem dość specyficznych przetworów, nie ma czasu zająć się chłopcami. Dlatego pewnego dnia, siedząc na drzewie wpadają oni na pomysł założenia Biura Śledczego BiL. Bolek mianuje siebie Sherbolkiem, zaś z Lolka czyni poczciwego doktora Lolsona. Chłopcy przeżywają mnóstwo ciekawych przygód opisanych w 28 odcinkach, których Mały słuchał prawie z wypiekami na twarzy. Na końcu książki znajduje się Poradnik Detektywa czyli zbiór zadań i łamigłówek do wykonania. Niestety z uwagi na to, że książka nie jest naszą własnością nie mogliśmy rozwiązać labiryntu, wykreślanki czy krzyżówki, ale już zagadki i inne zadanie na spostrzegawczość zostały przez Małego rozwikłane.
Generalnie książka udana, ale tak jak przy poprzedniej książce trzeba zaznaczyć, iż bardziej pasowaliby do niej inni bohaterowie, a nie postaci znane ze szklanego ekranu.
Książki zgłaszam do wyzwań: WyPożyczone oraz Dziecięce poczytania Bonusowe
Bibliotekarka mówiła mi, że Talko napisał coś dla dzieci, ale nie miałam czasu zerknąć.
OdpowiedzUsuńA ja nie miałam jeszcze okazji poznać pozycji dla dorosłych, choć widziałam je wielokrotnie w księgarniach.
Usuń