Tego dnia nie zapomnę nigdy. Miałam chyba 7 lub 8 lat. Bawiłam się latem na podwórku z młodszymi kuzynkami, które często przyjeżdżały do nas z wizytą. Nie wiem o czym rozmawiałyśmy, ale nagle one powiedziały, że Święty Mikołaj i Dzieciątko nie istnieją, że to rodzice kupują prezenty i podkładają je pod choinkę. Pobiegłam na skargę do mamy, ale ona przyznała rację kuzynkom. Długo nie mogłam się z tym pogodzić, chyba cały mój dziecięcy świat rozsypał się jak domek z kart. Na dodatek miałam żal do rodziców, bo byłam już stosunkowo duża, a oni w pewien sposób okłamywali mnie.
Dlatego, kiedy Młody w wieku 6 czy 7 lat zaczął wątpić w istnienie Św. Mikołaja i zaczął dopytywać jak to jest, sama powiedziałam mu prawdę. Wolałam, żeby dowiedział się tego ode mnie, a nie w szkole od kolegów. Młody stwierdził, że i tak wszystkiego się już domyślał i obiecał, że póki co nie zdradzi tego młodszemu bratu.
Dziś Mały ma już 6 lat. Nie dopytuje i nie wątpi. Myślę, że gdyby teraz dowiedział się prawdy byłby w tak wielkim szoku jak ja przed lat, a może wcale by nie uwierzył w tę prawdę.
1 grudnia wywiesił adwentowy kalendarz, do którego Aniołek wkłada mu adwentowe zadania. Zaczął chodzić do kościoła, bo Dzieciątko patrzy, które dzieci są na Mszy Św. i to im przynosi wymarzone prezenty. A 5 grudnia szykował pod oknem pierniczki i mleko dla Mikołaja oraz marchewkę dla reniferów.
Szczerze mówiąc ciężko mi dopasować świąteczne lektury pod to w co wierzy Mały. Czytając nieraz muszę na bieżąco tłumaczyć, dlaczego niektórym dzieciom Mikołaj przynosi prezenty dopiero pod choinkę, albo gdzie naprawdę mieszka Święty: w niebie czy w Laponii.
Na szczęście Mały nie jest dociekliwy. Oczekując Mikołaja i zamartwiając się czy aby za bardzo nie zmoknie przeczytaliśmy takie oto książeczki.
"Moja pierwsza książka na Święta" - wydawnictwo Zielona Sowa
Jak dla nas - bajeczka na 5 minut z pięknymi ilustracjami. Opowieść raczej dla młodszych dzieci, o tym jak Mikołaj z pomocą elfów spełnia marzenia dzieci w różnych zakątkach świata. Marek, chłopiec z Polski, marzy o tym by dostać w prezencie pociąg. "Elfy natychmiast wzięły się do pracy. Stworzyły w swojej fabryce najpiękniejszy prezent na świecie, idealny podarunek dla Marka"
Hmm, Mały też marzy o pociągu z Lego. Tylko, że ja powtarzam mu, że to za drogi prezent jak dla Mikołaja. No ale hola, w tej książce nie wspominają nic o pieniądzach. Prezenty powstają w fabryce elfów.
"Nadchodzą Święta" - wydawnictwo Zielona Sowa
Druga znaleziona w bibliotece książka jest już poważniejsza. To zbiór opowieści i ciekawostek o Świetach Bożego Narodzenia. Zawiera też teksty kolęd.
Małego najbardziej zaciekawiło opowiadanie o elfie Bazylim, który produkował wadliwe zabawki.
Jako wielki fan wszelakich zwierzątek w końcu poznał też imiona wszystkich reniferów: Rudolf, Kometek, błyskawiczny, Fircyk, Amorek, Tancerz, Pyszałek, Złośnik i Profesorek.
Młody, zainteresowany podróżami, też znalazł tu coś dla siebie. Rozdział "Dookoła świata ze Świętym Mikołajem" opisuje świąteczne tradycje w różnych krajach.
"Jak to możliwe, że w ciągu jednej nocy Święty Mikołaj daje radę dotrzeć do domów na całej kuli ziemskiej?
To niewątpliwie zasługa jego magicznych sań, szybko mknących reniferów oraz bardzo dobrze zaplanowanej trasy. Poza tym elfy zamontowały w saniach dokładny licznik prędkości i czasu, który określa, jak szybko trzeba lecieć, aby zdążyć do wszystkich dzieci na świecie. Ale Mikołajowi pomaga również to, że Ziemia jest okrągła i ma różne strefy czasowe. Dzięki temu, zaczynając od wschodu i kierując się na zachód, może wypełnić swoje zadanie."
Pierwszy raz czytam tak mądre wytłumaczenie i nie mogę się nadziwić, że sama na tonie wpadłam :)
Tej książki nie oddamy tak szybko do biblioteki. Zostanie z nami na Święta i na pewno pomoże lepiej się do nich przygotować.
Książki zgłaszam do wyzwań:
Powrót do dzieciństwa,
WyPożyczone oraz
Czytam, ile chcę.