środa, 30 stycznia 2019

Wyzwanie czytelnicze Trójka e-pik styczeń

Nowy rok to nowe wyzwania - także te czytelnicze. Wprawdzie obiecałam sobie, że w tym roku ograniczę wyzwania blogowe i pozostanę wierna tylko WyPożyczone, no ale tylko krowa zdania nie zmienia.
Sardegna na swoim blogu ogłosiła wyzwanie Trójka e-pik. Jest ono bardzo proste. Co miesiąc należy przeczytać tylko trzy książki z trzech wybranych kategorii. Dwie z nich są proponowane przez autorkę wyzwania, trzecią wybierają sami uczestnicy głosując w komentarzach lub na FB.


W styczniu należało przeczytać:

książkę o górach
książkę z duchami (w tytule lub w wątku)
komedię kryminalną

Z dwiema pierwszymi kategoriami nie miałam problemu. Zaraz na początku stycznia zabrałam się za "Zerwę" Remigiusza Mroza kończąc tym samym pentalogię z komisarzem Forstem.
"Zerwa" to oczywiście nasze Tatry, tak więc książkę o górach miałam już z głowy.

Duch w książce pojawił się zupełnie przypadkowo. Wypożyczyłam "Leśną Trylogię" Katarzyny Michalak. Książki szybko się czytały, a w drugim tomie "Czerwień jarzębin", jednego z bohaterów, który jest najmroczniejszą postacią w tej historii, nawiedza duch  jego ofiary.
Cała trylogia mnie nie zachwyciła, a o wrażeniach po lekturze napiszę już wkrótce.

Została komedia kryminalna. Jedyne jakie przychodziły mi do głowy do książki Joanny Chmielewskiej, które czytałam bardzo dawno temu i kiedyś zamierzam do ich wrócić.
Póki co postanowiłam zainwestować w pierwszy z serii "Kryminałów pod psem".

"Tajemnicza śmierć Marianny Biel" Marty Matyszczak była polecana na wielu blogach. Mnie osobiście podobała się, lecz zachwytu nie wzbudziła. Śledztwo prowadzone przez byłego policjanta Szymona Solańskiego nieco mi się dłużyło. Na szczęście co jakiś czas do głosu dochodził Gucio - kundelek przygarnięty przez Solańskiego ze schroniska. Jego niebywałe spostrzeżenia i przemyślenia sprawiały że nieraz zdarzyło mi się uśmiechać od nosem. Jako że wychowywałam się na Śląsku, nie miałam też problemów ze zrozumieniem śląskiej godki, którą posługują się sąsiedzi detektywa.
Choć na razie nie mam ochoty na kontynuację serii "Tajemniczą śmierć..." na pewno podrzucę moim bliskim - ciekawa jestem czy im spodoba się ten typ literatury.

Ja sama nie mogę się już doczekać lutowych kategorii.










sobota, 26 stycznia 2019

Wyjątkowo sroga zima

Kiedy śnieg zaczął padać wszyscy się cieszyliśmy. Wyciągnęliśmy z szafy ortalionowe spodnie, ciepłe rękawice. W ruch poszły łopaty do odśnieżania. Nie ważne, że był wieczór, że było już ciemno, trzeba było wyjść na dwór i pobawić się śnieżkami. Przecież pewnie ten śnieg to tylko na chwilkę, jutro może go już nie być...




Ale śnieg został. Co więcej, w weekend znów padało. Mały miał lekki kaszel, ale na widok białego puchu od razu wyzdrowiał i szybko wygnał brata na podwórko. Tego dnia powstały dwa bałwany.




Ale sypało dalej. Następnego dnia chłopcy postawili dwie fortece i zaczęli budować igloo. Do domu wracali przemoczeni, przeszczęśliwi i o dziwo bez katarów.

A potem, po jednodniowym ociepleniu przyszedł mróz. Nasze ulice zamieniły się w ślizgawki i to - przynajmniej dla chłopaków - też było fajne. Nie ma to jak wziąć rozbieg i sunąć parę metrów na kolanach.

No ale, ileż można. Mróz trzyma, śnieg nie chce się lepić, zima powoli zaczyna się nudzić nawet Małemu.
A ja? Jako że codziennie, bez samochodu,  pokonuję duże odległości dom - szkoła - praca, praca - szkoła - dom wracam do domu przemarznięta. Uwielbiam wtedy usiąść przy kaloryferze z kubkiem ciepłej herbaty w dłoni no i oczywiście z książką zaczętą w pociągu.

Kiedy wieczorem czytam Małemu też przytulam się do kaloryfera.
Ostatnio wypożyczyliśmy książkę bardzo na czasie. "Zimowa przygoda Reksia"


Idealna lektura na zimowe wieczory. No może trochę za krótka, bo nam zajęła tylko jeden wieczór.
Ale za to niezwykle ciepła, pozytywna, z morałem...
Reksio, w szaliku zawiązanym mu przez Adasia, ratuje chłopca, gdy ten wpada pod lód na nieodpowiedniej ślizgawce.


Organizuje też zimowe zawody sportowe dla zwierząt.


A na koniec, kiedy mróz już dobrze trzyma, sam zakłada łyżwy.


Dobrze, że Reksio wciąż jest popularny wśród najmłodszych. Stanowi naprawdę świetną alternatywę dla Boba Budowniczego, Strażaka Sama i innych bohaterów z ekranu.

Książkę zgłaszam do wyzwania WyPożyczone, w którym biorę udział już po raz trzeci.