czwartek, 26 stycznia 2017

Eric - Emmanuel Schmit "Papugi z Placu d'Arezzo"

Nigdy nie odstraszała mnie grubość książek, wręcz przeciwnie: im więcej stron tym lepiej.
Dlatego odważnie sięgnęłam po to tomisko – tylko 764 str.
Niestety już przy setnej miałam ochotę oddać ją z powrotem do biblioteki. To nie moja bajka pomyślałam sobie.  I gdyby nie autor, do którego mam pewne zaufanie, pewnie tak by się stało.
Erica – Emmanuela Schmitt poznałam chyba już w liceum czytając „Oskara i panią Różę”. Potem dość długo żyłam w przekonaniu, że to jedyna książka, którą napisał. Kilka lat temu w rozmowie ze znajomym usłyszałam o kolejnej książce tego autora. Namówiłam panią z wiejskiej biblioteki do zakupu i tym sposobem mogłam poznać„Dziecko Noego” -  historię żydowskiego chłopca ukrywanego w czasie wojny w katolickim klasztorze.
Niedawno odkryłam, że biblioteka w mieście wzbogaciła się o kolejne powieści  Erica – Emmanuela Schmitt. Najpierw sięgnęłam po zbiór opowiadań „Małżeństwo we troje”. Następna była „Tajemnica pani Ming”  - opowieść o Chince, która w niezwykły sposób stała się matką dziesięciorga dzieci.
No a teraz „Papugi z Placu d’Arezzo” .





Tytułowy plac mieści się w Brukseli. Słynie z tego, że jest zamieszkiwany przez stado różnobarwnych, egzotycznych papug. Prawdopodobnie zostały wypuszczone przez brazylijskiego konsula, który nie mógł zabrać ich ze sobą wracając do Rio.
Poza papugami plac ma jeszcze wielu innych mieszkańców w różnym wieku, o różnych zawodach i upodobaniach. Pewnego dnia każdy z nich znajduje wśród poczty krótki list w żółtej kopercie: „Piszę tych kilka słów po prostu po to, by Ci powiedzieć, że Cię kocham. Podpisane: Ty wiesz kto”.

„Tajemnicze wiadomości w żółtych kopertach wywracają do góry nogami spokojne życie mieszkańców placu d’Arezzo. Anonimowe wyznania miłosna zaskakują, prowokują, dają nadzieję. Za ich sprawą opadają maski…”

„Eric – Emmanuel Schmitt z uwagą przygląda się człowiekowi we współczesnym świecie, w którym namiętność często myli  się z miłością, a seks służy zagłuszaniu uczuciowej pustki. Mieszkańcy placu d’Arezzo zakochują się, cierpią, uczą się ufać, czasem bywają samotni – a ich losy układają się w zaskakująca mozaikę ukazującą całe spektrum możliwych odcieni miłości.”

To fragmenty recenzji z okładki.

Mimo, że książkę czytało się długo, mimo, że ciężko połapać się kto jest kim, przy takiej ilości bohaterów, uważam ją za godną polecenia i zgłaszam do wyzwań: WyPożyczoneCzytam, ile chcę, oraz nowe wyzwanieWyzwanie czytelnicze 2017







4 komentarze:

  1. To chyba najdłuższa książka tego autora. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, chyba najdłuższa. Ale warto przeczytać.

      Usuń
  2. Po "Oskarze i pani Róży" kupiłam kilka książeczek Érica-Emmanuela Schmitta, ale to maleństwa były w porównaniu z tym, co przedstawiasz ;-)
    Do "Oskara" niedawno wróciłam - obejrzałam film :-)
    A inne książki Schmitta przeczytałam i... zapomniałam. Hm... Stoją i się kurzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie czeka jeszcze jedna. Wypożyczyłam już dawno temu, ale jakoś nie mogę się zebrać.

      Usuń