poniedziałek, 20 marca 2017

Zygmunt Miłoszewski: "Ziarno prawdy", "Uwikłanie"

Lubię czytać kryminały, ale przyznaję: dotychczas czytałam tylko te zagranicznych autorów.
Lee Child, Harlan Coben, Lisa Gardner, Tess Gerritsen, Camilla Lackberg to tylko niektórzy autorzy, po których książki często sięgam.
Do polskich kryminałów długo nie mogłam się przekonać. Może dlatego, że żyłam w błogiej nieświadomości, że w Polsce żadne okrutne zbrodnie nie mogą się przytrafić. A może nie miałam zaufania do rodzimych autorów. Postanowiłam to zmienić i kiedy na  bibliotecznej półce zobaczyłam "Ziarno prawdy" Zygmunta Miłoszewskiego" zabrałam się za czytanie.


Na szczęście historia prokuratora Teodora Szackiego nie rozczarowała mnie. Po pierwsze dlatego, że akcja rozgrywa się w Sandomierzu, a do tego miasta mam jakiś niewyjaśniony sentyment. Po drugie książkę dobrze się czyta, trudne tematy polskiego antysemityzmu przeplatane są błyskotliwymi dialogami. A  po trzecie - prawie do samego końca nie domyślałam się kto stoi za trzema niezwykle brutalnymi morderstwami.
Czytając książkę dość szybko zorientowałam się, że jest ona kontynuacją losów prokuratora Szackiego.
Zanim po rozstaniu z żoną przeniósł się on do Sandomierza, wraz z rodziną mieszkał w Warszawie.
Rozpuściłam wici gdzie się dało i kilka dni później koleżanka pożyczyła mi pierwszą część trylogii Zygmunta Miłoszewskiego "Uwikłani". Co prawda tym razem w wersji elektronicznej, ale nie robi mi to różnicy.


Mogłam więc poznać wcześniejsze losy Szackiego. I tym razem lektura nie zawiodła. Intrygująca zbrodnia a obok tego męskie rozterki prokuratora, które sprawiły, że zaczęłam ciut inaczej patrzeć na swojego męża. :)
No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak rozejrzeć się za trzecią powieścią Miłoszewskiego "Gniew".

Książki zgłaszam do wyzwań: Czytam, ile chcę, oraz WyPożyczone



1 komentarz:

  1. Uwikłanie było niezłe, ale Szacki mnie irytował, dlatego po kolejne jeszcze nie sięgnęłam. Styl autora mi odpowiada, więc pewnie skuszę się.

    OdpowiedzUsuń