chyba każdy rodzic lubi książki dla dzieci, które pod postacią interesującej fabuły niosą ze sobą edukacyjne treści. Ja lubię. Nie przepadam za to za leksykonami i encyklopediami dla dzieci. Do tego typu książek zaglądamy tylko wtedy, gdy chłopców nurtują jakieś pytania, na które rodzice nie za bardzo potrafią mądrze odpowiedzieć.
Jakiś czas temu Mały wyruszył do biblioteki razem z tatą i przyniósł książkę, której okładka sugerowała kolejna bajkę o zwierzątkach dla maluchów. Te infantylne ilustracje i głupiutkie zwierzaki, którym przytrafiają się różne dziwne historie są bardzo lubiane przez mojego syna. Książka odleżała więc kilka tygodni na półce, a kiedy już po nią sięgnęliśmy bardzo się zdziwiłam.
Autorką "Wyjątkowej planety" jest znana nam już z innych publikacji p. Małgorzata Strękowska - Zaręba. Tytułowe liski są oczywiście bardzo głupiutkie, ale mają mądrą babcię, która nie gniewa się zbytnio na swe wnuczęta, przebacza wszystkie psoty, pomaga naprawić zniszczenia oraz cierpliwie tłumaczy trudne dla dzieci tematy.
Część informacji zawartych w książce nie była już dla Małego nowością. Wiedział już, że koniec świata nie istnieje, bo przecież Ziemia jest okrągła. Wiedział, że krąży wokół Słońca, które tak naprawdę jest gwiazdą. Śmiał się, kiedy liski za namową żabki Zuzi usiłowały wyparować, żeby znaleźć się w przestrzeni kosmicznej. ale już zagadnienia związane z grawitacją i wnętrzem Ziemi były dla niego nowością. Posługując się naszym modelem przypomnieliśmy też sobie, jak to się dzieje, że na Ziemi jest dzień i noc oraz zmieniają się pory roku. Przydała nam się też mała latareczka zakupiona przez babcię, która z powodzeniem zastępowała Słońce.
Polecam tę książkę wszystkim dociekliwym dzieciakom i zgłaszam do wyzwań Powrót do dzieciństwa, WyPożyczone, Czytam, ile chcę.
Może za jakiś czas rozejrzę się za nią dla synka :)
OdpowiedzUsuń