piątek, 21 lutego 2020

Białe tropy na śniegu.

Czy ktoś widział w tym roku zimę?
Młody mówił, że była w Zakopanym, gdzie spędzał ferie zimowe.
Mały na ferie nie wyjechał i na próżno wypatrywał śniegu na własnym podwórku. To co napadało wystarczyło zaledwie na ulepienie tej jednej, jedynej na świecie śnieżki.
Ale jak tylko nasza droga leciuteńko się zabieliła, zaczęliśmy szukać na niej tropów zwierząt.
Oczywiście najwięcej było tych kocich. Ale pojawiły się też takie:



Z pomocą pewnej niewielkiej książeczki szybko odkryliśmy, że to ślady sarny.





Chcieliśmy kontynuować zabawę w tropienie zwierzaków, ale na czarnym asfalcie nic nie wypatrzymy. Odszukałam więc w komputerze zdjęcia sprzed trzech lat, kiedy to śniegu było pod dostatkiem.


To już na pewno nie jest sarna. Ale co? Może lis?



A to? Zbyt niewyraźne i rozmazane.



Mały tak się napalił na tropienie zwierząt, że na pewno będziemy próbować następnej zimy. Żałował, że więcej tropów na polach niż na ulicy. Dlatego obiecałam mu , że jak tylko spadnie więcej białego puchu uzbrojeni w aparat i z naszą książką pod pachą wybierzemy się na prawdziwe tropienie zwierząt.

Wpis powstał w ramach projektu Pod kolor, który na swoim blogu prowadzi Buba z Bajdocji.
Kolejne kolory już wkrótce.
ten link przeniesie Was do Bajdocji, gdzie będziecie mogli zobaczyć jak podziałali inni uczestnicy projektu.

1 komentarz:

  1. Tropienie zwierząt fajna rzecz :-)
    Szkoda, że tego śniegu tak mało...

    OdpowiedzUsuń