wtorek, 6 maja 2014

Nasze książeczki

Uwielbiam czytać, więc moje dzieci też uwielbiają.

Pierwszą książeczkę kupiłam Młodemu jak miał 6 mies. To była kartonowa książeczka z wierszykiem Juliana Tuwima "O panu Tralalińskim" z serii "Klasyka wierszyka"


Nie pamiętam, dlaczego akurat ten tytuł wybrałam jako pierwszy. Chyba urzekły mnie przepiękne, wyraźne ilustracje i mnóstwo kolorów. Mamy tę książeczkę do dziś, chociaż w stanie mocno wyczytanym, bo oboje chłopców bardzo ją lubiło.

Nasze półki z książkami dość szybko zaczęły wypełniać się literaturą dziecięcą. Jedna z nich wygląda tak:
Górna część to księgozbiór podręczny Małego (układany przeze mnie średnio 5 razy w ciągu dnia a i tak wciąż jest tam bałagan), dół to mieszanka - stoją tam wszystkie gabarytowe książki.
Takich półek mamy jeszcze 5, czasem, zajęty jest nawet parapet.

Kiedy czytamy?  Oczywiście przed snem - to obowiązkowo. Mały wybiera swoją książkę do głośnego czytania przez matkę, Młody zabiera do łóżka swoją - od 3 lat czyta już samodzielnie. Ale nierzadko książeczki Małego okazują się tak wciągające,że Młody porzuca swoją lekturę, wsuwa swój kudłaty łepek matce pod pachę i przygody Krecika przeżywamy we trójkę.
Cieszy mnie też, że ilekroć wracam z pracy na stoliku leży niemały stosik przeczytany przez naszą opiekunkę - babcię Marysię.

Dawno nie kupiłam żadnej książki dla siebie, korzystam z dwóch bibliotek i to mi wystarcza, ale na literaturę dla dzieci mogłabym wydać majątek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz