Skoro zabawki nie spełniają już swojej roli wszyscy krewni i znajomi mają problem co kupić Małemu na urodziny.
Z ubrań się nie ucieszy :(
Książki - za wyjątkiem mojej mamy, która zawsze prosi o listę fajnych tytułów nikt jeszcze nie podarował Małemu wartościowej książki. A takich o Spidermenie i Ninjago nie lubimy.
Sprzęt sportowy - mamy komplet.
Pozostają więc gry i różne zestawy edukacyjne.
Ten, który jakiś czas temu uwieczniłam na zdjęciach podczas zabawy, teraz stoi na stoliku trochę się kurzy, ale może jeszcze kiedyś wróci do łask.
Zestaw "Kosmiczne laboratorium" firmy Clementoni Mały dostał od wujka na siódme urodziny. Jest to zestaw o tyle fajny, że początkowo dziecko nie potrzebuje naszej pomocy, by zrobić z niego użytek. Podczas gdy my sprzątaliśmy pokój po urodzinowej imprezie, synek rozpakował dość spore pudełko, sam poskładał model stacji kosmicznej i za pomocą figurek zaczął się bawić.
Kiedy już znaleźliśmy dla niego więcej czasu zajęliśmy się zakładaniem kosmicznej hodowli. Mały kategorycznie odmówił umieszczenia w pojeździe kosmicznym hodowli mrówek, jak sugerowali to producenci. Nie miał ochoty ani na ich obserwację, ani na jakikolwiek inny kontakt z tymi owadami. A zatem skupiliśmy się na uprawie roślin.
Umieściliśmy w pojemnikach zarówno ziemię dołączoną do zestawu jak i watę, a następnie wysypaliśmy nasionka rzeżuchy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz