piątek, 24 stycznia 2020

Dlaczego przy niektórych książkach zgrzytam zębami?

Oczywiście to tylko przenośnia, ale tak są książki, które czytam, choć wybitnie mi się nie podobają.
Na dodatek są to książki jednej autorki - mianowicie pani Katarzyny Michalak.
Pisałam już TU, że jej styl pisania poznam wszędzie. Jest dla mnie denerwujący, zbyt płytki a zarazem przejaskrawiony. Mimo to coś mnie przyciąga do jej książek, wypożyczam kolejne, a czytając zgrzytam zębami i marzę o tym by już skończyć.

Tak też było z kolejną trylogią autorstwa pani Katarzyny zwaną trylogią autorską.


Po sieci krążą różne opinie ile prawdy i osobistych przeżyć autorki jest w tych książkach. Ona sama w różnych mediach przyznaje, że nie należy ich traktować jak autobiografii.
Można było przewidzieć, że główna bohaterka przeżyje tyle życiowych tragedii, że mogłaby nimi obdzielić pół świata.
Weronika (a może Ewa, która opisuje tę historię)nie ma lekkiego startu w życie. Brak miłości ze strony rodziców niczego jej ułatwia. Ale jej dalsze perypetie to już jej wybory. Mimo, że los stawia na jej drodze wielu wartościowych ludzi, uparcie ciągnie ją do tych niewłaściwych. I stąd nieszczęśliwa miłość, gangsterskie porachunki, bieda, załamanie.
Jak dobrze że to tylko książka.


Po mimo zgrzytania zębami całą serię przeczytałam dość szybko i wypożyczyłam sobie kolejną pozycję autorki.


"Gwiazdka z nieba" miała być miłą lekturą na święta. Okazało się, że okładka może mylić. Nastrój świąteczny dopada nas dopiero w ostatnim rozdziale. Wcześniej pełnia lata i kolejny życiowy nieudacznik - tym razem facet, Nataniel - który powinien budzić litość i współczucie czytelnika.
Jednak nie ze mną te numery. Jego perypetie wręcz mnie nudziły.
Książka jest pierwszą częścią tzw Trylogii Mazurskiej, ale jakoś nie nabrałam ochoty na kolejne jej tomy.

Jedyne co mi pozostało to zgłosić wszystkie cztery książki do wyzwania WyPożyczone.

1 komentarz: