Ten pierwszy, który miał być czasem zadumy i oczekiwani, okazał się czasem zabieganym, wypełnionym pracą, nauką, wyjazdami na treningi, basen, próby.
13 grudnia Mały wraz ze swoją klasą wystąpił na Gminnym Festiwalu Kolęd i Pastorałek. Wyśpiewali III miejsce. Potem były próby do Jasełek. Mały sam zgłosił się, że zagra kolędy na pianinie. Trochę nam przykro było, że nie mogliśmy obejrzeć jego występu. W zastępstwie rodziców, którzy musieli być w pracy otuchy dodawała mu nasza babcia-sąsiadka.
A potem przyszły Święta.
Dom może nie był do końca wysprzątany.
Kulinarnie też nie poszalałam.
Chłopcy napiekli pierniczków, babcia pomogła zrobić makówki, ulepiliśmy ponad 200 uszek - sto poszło na klasowe wigilie, resztę mieliśmy w domu. Ciasto udało się jak nigdy, może dlatego, że było z jakiejś kupnej mieszanki.
Ważne, że byliśmy razem, zdrowi, uśmiechnięci, wypoczęci.
Był czas na wspólne kolędowanie, granie w karty i planszówki, oglądanie Kevina na Polsacie, Mszę Św. w kościele.
Było fajnie...
A gdzieś tam po głowie chodził mi projekt blogowy Matematyka na Święta.
Liczyłam na to, że ta matematyka sama się do nas wprosi. I rzeczywiście. Zaprosił ją Młody.
6 grudnia przyniósł ze szkoły taką oto ciekawostkę. Pani z historii z okazji mikołajek chciała poczęstować swoją klasę czekoladkami z kalendarza adwentowego. Jako, że po reformie klasy są bardzo liczne, potrzebowała dwóch takich kalendarzy. Chłopcy, którzy w dzienniku mieli numery od 1 do 24 częstowali się czekoladką z pierwszego kalendarza wedle ustalonej w dzienniku kolejności, pozostali z drugiego, również zachowując odpowiednią kolejność.
Małemu bardzo się taka akcja spodobała. Zaraz zaczęliśmy przeliczać. Jeśli ktoś ma numer 26 to które kalendarzowe okienko może otworzyć? A numer 30? A ile czekoladek pozostanie skoro w klasie jest 32 uczniów. I kto je zje?
Młody zaraz zaczął tworzyć inne zagadki. W klasie w podstawówce było ich tylko 12. To ile czekoladek mógłby zjeść każdy z nich? Młody miał 4 numer w dzienniku, a więc które okienka mu przysługiwały?
Mama też powymyślała różne pytania. Po ile czekoladek zje każdy członek naszej czteroosobowej rodziny? A jeśli rodzice zrezygnują ze słodyczy, to po ile czekoladek przypadnie chłopakom.
Uff, strasznie dużo tych pytań. Na szczęście Mały słusznie zauważył, że ma kalendarz tylko dla siebie, nie musi nic przeliczać, tylko codziennie poczęstować się słodkością.
Przy okazji wspólnych rozmów dowiedzieliśmy się też, że u niektórych kolegów Młodego czas jakoś szybciej płynie. 6 grudnia ich kalendarze adwentowe wskazywały, że jest już dwudziesty :)
Już po świętach z wielka ciekawością zajrzałam do Buby z Bajdocji o tu, żeby podejrzeć matematyczne działania innych uczestników projektu. Może za rok coś wykorzystamy.
Super! Rewelacja! O to chodziło! Matematyka lubi takie zaproszenia :-)
OdpowiedzUsuńTo teraz zapraszam do udziału
OdpowiedzUsuńw nowym rocznym projekcie o nazwie "Pod kolor".
https://bajdocja.blogspot.com/2019/12/pod-kolor-zaproszenie-do-projektu.html
Widziałam i cały czas o tym myślę. Bardzo fajny pomysł. Chyba damy radę :)
Usuń