Codzienny rytuał wygląda tak. Najpierw Młody czyta Małemu, ja w tym czasie mam chwilkę na prysznic. Nie muszę się wcale spieszyć, bo Mały zwykle podsuwa bratu kilkanaście kartonowych książeczek, a przeczytanie ich wszystkich trochę trwa. Gdy już umoszczę się wygodnie w łóżku między nimi czytam ja. Teoretycznie czytam Małemu, ale zawsze wybieram taką lekturę, że Młody też się przysłuchuje z uwagą. Potem Mały zasypia, a Młody bierze się za jakąś swoją książkę - na szczęście Mały lubi spać przy zapalonym świetle.
Ostatnio chłopcy bardzo polubili książeczki z serii "Świat Maksa" wydawnictwa Skrzat. Zaczęło się od tego, że wypożyczyliśmy z biblioteki "Przygody Maksa" i tak nam się spodobało, że kupiłam jeszcze 5 książeczek o sympatycznym hipopotamku. W każdej z nich są po trzy ciekawe historyjki.
Maks w przejrzysty sposób wyjaśnia maluchom jak powstaje tęcza, jak pajączek snuje swoją sieć, co robić, gdy w palec wejdzie drzazga. Jest inspiracją do dalszych dyskusji i ciekawych zabaw.
Książeczkę "Maks dba o zdrowie" czytaliśmy oczywiście przed wizytą u dentysty. Przyda się jeszcze przed szczepieniem i w czasie choroby.
Nie tylko my czytamy o Maksiu. Na blogu Pisaninka też pojawił się wpis o tych książeczkach. Mam nadzieje, że autorka tego bloga (którego obserwuję) nie będzie miała mi za złe tego wpisu, ale miałam go przygotowany zanim zobaczyłam Maksia u niej, a nie chciało mi się wymyślać juz nic innego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz