Kilka tygodni temu na tarasie pojawił się nowy gość. Miauczał przeraźliwie wyraźnie domagając się jedzenia. Kiedy wyszłam do niego z karmą, wcale się nie przestraszył, tylko zaczął łasić się do nóg i łapczywie opróżnił miskę. Kot nie jest wychudzony - początkowo wydawało mi się nawet, że to ciężarna kotka. Ma zdrowe futerko, choć miejscami bywa brudne - kto wie, gdzie on łazi gdy go nie widzimy. Nie boi się ludzi, wręcz jest spragniony głaskania, przytulania i pieszczot.
Od paru dni właściwie mieszka już na naszym tarasie, wygrzewa się na słońcu leżąc na parapecie, ma swój kocyk. I wszystko byłoby pięknie - przecież Mały od zawsze marzył o własnym zwierzątku. Niestety niepokoi nas zdrowie futrzaka. To że jest tak ufny w stosunku do obcych można jeszcze wytłumaczyć tym, że do niedawna miał jakiś właścicieli. Ale kot czasem wydaje jakieś dziwne odgłosy. Bardzo głośno miauczy i mruczy, a czasem zachowuje się tak jakby męczył go kaszel lub czymś się zakrztusił. Dlatego na razie pozostanie kotem tarasowym. Ale liczymy się z tym, że gdy zrobi się cieplej i okno pokoju będzie pozostawione otwarte, będziemy mieli problem. Kocisko już teraz przy każdej sposobności pcha się do mieszkania. Trzeba będzie namówić zwierzaka na wizytę u weterynarza, a to może nie być wcale takie proste.
A tak prezentuje się nasza mas-kotka (a może mas-kot)
Oczywiście Mały bardzo się cieszy z obecności zwierzaka. Przypomina, by przy okazji zakupów zawsze włożyć do koszyka kocią karmę, pilnuje, by nakarmić go przynajmniej 3 razy dziennie no i uwielbia go głaskać - choć ja mam co do tego duże obawy. Z okazji Dnia Kota kupił mu nawet zabawkę - myszkę, ale kot nie wykazał minimum zainteresowania - mąż mówi że widział go kiedyś z żywą myszą w pysku, więc co mu po takiej zabawkowej.
Z tej kociej radości ułożyliśmy nawet kocie puzzle i przeczytaliśmy kocią książkę.
"Pudełko pełne kotów" Barbary Gawryluk nie jest książką tylko o kotach. To zbiór opowiadań z cyklu "Klinika zdrowego chomika", których głównym bohaterem jest weterynarz Wojtek (pierwszą część cyklu "Bazylia" czytaliśmy już jakiś czas temu). Tytułowa historyjka najbardziej przypadła Małemu do gustu. Pewnie byłby przeszczęśliwy, gdy to on pod swoimi drzwiami znalazł karton z małymi kociakami i na pewno z chęcią by je przygarnął. Póki co opiekuje się jednym miauczącym stworzeniem.
A książkę zgłaszam do wyzwania WyPożyczone.
Serdecznie ZAPRASZAM
OdpowiedzUsuńdo udziału
w czwartej już (wielkanocnej) edycji projektu "Matematyka na święta".
https://bajdocja.blogspot.com/2019/03/matematyka-na-swieta-4-zaproszenie.html
Oczywiście przyłączamy się! Dzięki, że o nas pamiętasz :)
UsuńKiedy mamy kota to faktycznie dość istotne jest to, aby go dobrze wychować. Jak dla mnie spodobał się wpis o kociakach w https://www.polskibiznes24.pl/chcesz-zycie-rozwazyc/ i moim zdaniem jest tak, iż z pewnością wielu z nas także tak uważa.
OdpowiedzUsuńJestem zdania, iż koty jako zwierzęta są wielce przyjazne. Tym bardziej, że ja również posiadam u siebie fajnego kotka. Bardzo podoba mi się to co napisano w http://kotkot.pl/przygarniamy-kota-jaka-rasa-bedzie-odpowiednia/ i jestem zdania, faktycznie tak jest często. Tym bardziej, iż kociaki są dość popularnym zwierzakiem domowym.
OdpowiedzUsuńW moim mniemaniu koty są bardzo ciekawymi zwierzętami i z pewnością warto jest je posiadać u siebie w domu. Bardzo ciekawie opisano je w https://goral.info.pl/mruczacy-przyjaciel/ i ja uważam,że takie kocięta są naprawdę milutkie. Dlatego ja również myślę o tym aby adoptować jeszcze kolejnego kota do siebie do domu.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń